Zabił rodziców, bo kazali mu iść do pracy. Mamie i tacie zadał po kilkanaście ciosów nożem

2025-11-05 13:29

To była masakra. Piotr B. (33 l.) napadł na swych rodziców, gdy ci spali. Bez opamiętania zadawał obojgu kolejne ciosy nożem. Ojciec i matka napastnika otrzymali po kilkanaście ciosów. Zmarli błyskawicznie. Zabójca zabrał samochód i karty bankowe ofiar. Chciał uciec za granicę, ale zmienił zdanie i oddał się w ręce policji.

  • W nocy z 10 na 11 lutego 2024 r. w Sosnowcu 33-letni Piotr B. zamordował swoich rodziców. Mężczyzna zadał śpiącym ofiarom kilkanaście ciosów nożem.
  • Po zbrodni sprawca ukradł samochód i karty bankowe, próbując uciec za granicę. Ostatecznie sam przyznał się do winy w Warszawie, informując o zabójstwie kierowcę autobusu.
  • Piotr B. został prawomocnie skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji.

Zabił rodziców, gdy spali. Mamie i tacie zadał po kilkanaście ciosów nożem, bo chcieli żeby poszedł do pracy

To była masakra. Piotr B. (33 l.) napadł na swych rodziców, gdy ci spali. Bez opamiętania zadawał obojgu kolejne ciosy nożem. Ojciec i matka napastnika otrzymali po kilkanaście ciosów. Zmarli błyskawicznie. Zabójca zabrał samochód i karty bankowe ofiar. Chciał uciec za granicę, ale zmienił zdanie i oddał się w ręce policji.

Do tej potworności doszło w domku przy ul. Wapiennej w Sosnowcu. Mieszkali tam Piotr B. i jego rodzice: Ewa (+67 l.) i Marek (+66 l.). Niestety rodzinna atmosfera była zatruta. Mnożyły się animozje, wybuchały kolejne awantury miedzy rodzicami a ich synem. Ci pierwsi mieli pretensje do Piotra, mężczyzny w sile wieku i wykształconego, że ten nie pracuje i wciąż jest na ich garnuszku. Najprawdopodobniej na tym tle dochodziło do kolejnych niesnasek pomiędzy domownikami.

Dramatyczny finał nastąpił w nocy z 10 na 11 lutego 2024 r. Wówczas Piotr B. zamordował z zimną krwią swa mamę i tatę. Kobieta miała 12 ran ciętych i kłutych, mężczyzna o dwie razy więcej. Gdy sprawa wyszła na jaw, a na Wapiennej zjawili się policjanci, Piotra B. tam nie było.

Przyznał się do zbrodni kierowcy autobusu. Resztę życia spędzi w celi

Morderca próbował uciec. Wsiadł w samochód i jechał w kierunku Czech. Nie wiadomo czemu, ale wkrótce zmienił zamiary. Auto porzucił pod Zabrzem i skierował się do Warszawy.

Tam coś w zabójcy pękło. Wszedł na teren zajezdni autobusowej i powiedział jednemu z kierowców autobusu, że zabił rodziców. Szofer natychmiast zadzwonił na policję. Wówczas informacja o mordzie została przekazana do Sosnowca, a skierowani na miejsce policjanci po wyważeniu drzwi znaleźli w domku dwa ciała.

Proces Piotra B. toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wyrodny syn został skazany na dożywocie. Jednakże obrońca zabójcy uznał, że wyrok jest zbyt wysoki. I zaskarżył werdykt. Piotr B. jednak nic nie zyskał. Sąd Apelacyjny w Katowicach podtrzymał w całości wcześniejszy wyrok. Morderca resztę życia spędzi w celi.

Super Express Google News
Sonda
Czy sprawcy zabójstw powinni od razu trafiać za kraty na dożywocie?
Brat zabił brata

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki