Zaniedbania, które kosztowały życie dziecka. Bartosz Wojsa o tragedii Kamilka w programie "Express Biedrzyckiej"

2025-09-29 11:07

Śmierć małego Kamilka z Częstochowy wstrząsnęła całą Polską. W programie „Express Biedrzyckiej” autor książki „Dzieci odchodzą w ciszy. Sprawa Kamilka z Częstochowy”, Bartosz Wojsa, dokładnie przedstawił okoliczności tragedii oraz wskazał, gdzie zawiodły instytucje państwowe i osoby z otoczenia dziecka. Premiera debaty już w poniedziałek, 29 września o 20:00 na YouTube „Super Expressu”.

Bartosz Wojsa, Kamila Biedrzycka

i

Autor: SE
Super Express Google News

- Strony społecznej, tam było bardzo dużo tak naprawdę tych powodów, jeśli chodzi o społeczność Kamilka, o tych ludzi mieszkających m.in. w tym samym budynku. To były mieszkania socjalne, to były osoby, ja lubię tego słowa, bo to jest duże uproszczenie, ale z patologicznych środowisk, dla których przemoc była pewną codziennością. Mamy też w tej sprawie, oprócz tych głównych sprawców, ojczyma i matki, wujka i ciocię, którzy mieszkali z Kamilkiem i którzy mogli wielokrotnie udzielić mu pomocy, wezwać pogotowie, ale tego nie zrobiono – mówił Bartosz Wojsa, autor książki „Dzieci odchodzą w ciszy” w programie Kamili Biedrzyckiej.

Zobacz: 35 dni umierania, 8 lat życia, zero pomocy. Kamilek z Częstochowy zakatowany na śmierć

Zdaniem dziennikarza „Super Express”, przyczyną braku reakcji w środowisku społeczności Kamilka były m.in. obawy przed utratą świadczeń socjalnych, a także przekonanie, że „problemy rodzina musi załatwiać sama w swoim gronie”. Wojsa podkreślił, że instytucje publiczne działały „w granicach prawa”, ale ograniczyły się do minimum.

- Policjanci, kiedy Kamil uciekał 4-5-krotnie, bronili się tym, że oni musieli oddać dziecko pod opiekę. Pytali go, czy coś złego w domu dzieje. To był chłopiec z niepełnosprawnościami różnymi, problemami z mową. I policjanci uznali, że skoro on nic nie odpowiedział, to jest prawa zamknięta i można go oddać z powrotem – wyjaśniał Wojsa.

Autor książki zwrócił też uwagę na działania szkoły, która uwierzyła w tłumaczenia matki dotyczące siniaków i urazów Kamilka. - Pojawiły się zgłoszenia do sądu rodzinnego, ale rzecznik sądu rodzinnego twierdził, że nie padło tam słowo przemoc. Padały trudne warunki mieszkaniowe. I niestety to spowodowało, że nie doszło do zmiany zarządzania opiekuńczych. Nie odebrano tego dziecka tej rodzinie, choć już wtedy tak naprawdę to powinno się stać – mówił Wojsa.

W programie poruszono również odpowiedzialność rodziny sprawców: ojczym Dawid B., matka Magdalena B. oraz wujek i ciocia, którzy nie udzielili pomocy Kamilkowi. - Ta sprawa też pokazała, że zareagować można było znacznie wcześniej, dlatego, że Dawid B. był wielokrotnie notowany za kradzieże, rozboje, pobicia, groźby – podkreślił Wojsa.

Kamilek z Częstochowy i niezrozumiała śmierć. Debata "Super Expressu"

O tej sprawie pisaliśmy wielokrotnie w "Super Expressie". Niemal cała Polska pytała "dlaczego?!". Niestety, nic nie przywróci życia chłopczykowi. Teraz pozostaje wierzyć, że po śmierci Kamilka, zostały wyciągnięte konstruktywne wnioski.

Pytani o nie byli gości debaty. Program poprowadzi Bartosz Wojsa, autor głośnej książki, poświęconej sprawie małego częstochowianina. Dyskusja była poważna i co najważniejsze - merytoryczna. Udział wzięli:

  • Anna Majzner – wiceprezeska zarządu Fundacji To Ja Dziecko im. Kamilka Mrozka z Częstochowy
  • Jolanta Zmarzlik - terapeutka, specjalistka ds. ochrony dzieci przed krzywdzeniem, współpracująca z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę
  • dr Grzegorz Wrona – adwokat specjalizujący się w przeciwdziałaniu przemocy domowej, przewodniczący zespołu do spraw analizy zdarzeń przy Ministerstwie Sprawiedliwości, który badał sprawę Kamilka
  • dr Mateusz Grzesiak – psycholog i wykładowca Akademii WSB

Premiera debaty "Super Expressu" w poniedziałek, 29 września o godz. 20:00.

Rok temu zmarł Kamilek z Częstochowy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki