Spis treści
- Będzin. Zabójstwo 37-latka. Zawodnik MMA podejrzany o zbrodnię
- Bogusław R. uciekł do Gdańska. Za mężczyzną wydano list gończy
- Matka ofiary mówi, czego życzyłaby rodzicom sprawcy
Będzin. Zabójstwo 37-latka. Zawodnik MMA podejrzany o zbrodnię
To była tragiczna majówka w Będzinie. Mario omówił się z kilkoma znajomymi i wyszedł z domu przy Małachowskiego na pobliski skwer. Noc była ciepła. Paczka znajomych postanowiła tam zostać, popijając alkohol - atmosfera była wesoła, nic nie zapowiadało tragedii. W pewnym momencie do grupki dołączył Bogusław R. Znał wszystkich z widzenia. Oni również wiedzieli, kim jest: 26-latek trenował boks i inne sztuki walki, a do tego wystąpił na kilku galach MMA, podczas których walczy się w klatkach.
Było już po północy, kiedy doszło do awantury pomiędzy Bogusławem R. a Mario. Niestety ten drugi kłótni nie przeżył. Spadły na niego ciosy i kopniaki wymierzane przez R. Już pierwsze powaliły 37-latka na bruk, ale był dalej kopany i bity. Gdy Mario tracił przytomność, jego oprawca uciekł.
- Zabił mi syna zupełnie bez powodu. Przecież to zawodnik sztuk walki, wiedział, jaką siłą dysponuje, że ma mocny cios. Nawet gdyby został napadnięty przez Mario, to powinien się obronić bez trudu. Nie musiał go zabić - mówi "Super Expressowi" pani Iwona, matka ofiary.
Bogusław R. uciekł do Gdańska. Za mężczyzną wydano list gończy
Bogusław R. zniknął z Będzina. Wydano za nim list gończy, informując, że jest podejrzany o zabójstwo, a policja szybko wpadła na jego trop. Funkcjonariusze miejscowej komendy ustalili, że przebywa w wynajmowanym mieszkaniu w Gdańsku. Przekazali tę informację do mundurowych z Pomorza. Bogusław R. został zaskoczony i sprawnie zatrzymany przez tamtejszą policję. Na razie przebywa w areszcie w Trójmieście, ale trafi do Będzina.
- Konwój ma dostarczyć go do nas we wtorek i wtedy zostaną z nim przeprowadzone czynności - zapowiada Monika Jankowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Będzinie.
Matka ofiary mówi, czego życzyłaby rodzicom sprawcy
Do matki Mario wieści o złapaniu sprawcy już dotarły.
- Nie jestem sądem, żeby go skazywać, ale życzyłabym jego rodzicom, żeby poczuli to samo, co ja poczułam, kiedy w środku nocy zapukali do mnie policjanci i powiedzieli, że syn jest reanimowany. Widziałam go w karetce. Był nieprzytomny. Miał oczy zamknięte. Kiedy skończyli reanimację, mogli pojechać tylko do kostnicy - mówi kobieta.
Bogusławowi R. za zabójstwo grozi nawet dożywocie.
