Swąd

i

Autor: Materiały prasowe Swąd

Wywiad z autorami

„Swąd” Roberta Ostaszewskiego i Bartosza Wojsy . Ile w książce prawdy, ile zmyślenia?

2023-05-18 10:54

„Swąd” Roberta Ostaszewskiego i Bartosza Wojsy od Wydawnictwa Harde inspirowany jest historią z Jastrzębia-Zdroju, ojca dzieci i męża, który został oskarżony o wywołanie śmiertelnego dla swoich bliskich pożaru. Tamtymi wydarzeniami żyła Polska. Z autorami rozmawiamy o tym ile w książce prawdy, a ile zmyślenia?

Który z was dał iskrę do napisania „Swądu”?

Bartosz Wojsa: Pomysł na tę książkę narodził się w mojej głowie kilka lat temu, ale długo zbierałem się do jego realizacji. Moje doświadczenie dziennikarskie, opisywanie różnych historii kryminalnych ze Śląska i nie tylko, to wszystko miało wpływ na powstanie „Swądu”. Później nasze drogi z Robertem się zeszły i myślę, że połączenie wspólnych pomysłów na tę powieść dało ciekawy rezultat.

Robert Ostaszewski: Wprawdzie znałem tę historię, ale nie paliłem się do wykorzystywania jej w swojej prozie. Pomysł, żeby nas „sparować” z Bartoszem, wyszedł od Wydawnictwa Harde. Pomyślałem, że czemu nie, skoro znam sprawę i śląskie realia. A do tego miałem doświadczenie w pisaniu w duetach. Pisanie w dwójkę zawsze jest wyzwaniem, ale myślę, że daliśmy radę.

Jedna rodzina, jeden straszny pożar, wiele tajemnic | POKÓJ ZBRODNI

Stworzyliście fikcyjną historię, ale niezwykle bliską życia. Można pisać taką książkę beznamiętnie?

B. W.: Starałem się przesadnie nie angażować swoich emocji. Wyniosłem takie podejście z wieloletniej pracy w redakcji. Gdybym jako dziennikarz przeżywał różne historie, często dramatyczne, razem z bohaterami moich tekstów, mogłoby się to źle skończyć dla mojej psychiki. Oczywiście, emocji nie da się wyłączyć całkowicie, tym bardziej w tego typu historiach, więc niektóre przykre wspomnienia ze spraw, jakie miałem okazję śledzić, w jakimś stopniu powróciły.

R. O.: Bartosz znał sprawę tragicznego pożaru właściwie z pierwszej ręki, ja nie, więc łatwiej było mi się wczuwać. Poza tym zawsze kreując bohaterów, nawiązuję z nimi swojego rodzaju więź emocjonalną. Myślę, że pod tym względem dobrze się uzupełnialiśmy, pisząc „Swąd”.

B. W.: Współpraca z Robertem przebiegała bardzo dobrze! Od początku cieszyłem się, że mam okazję napisać powieść z kimś tak doświadczonym i mówię to bez cienia kokieterii. Zdarzały nam się niewielkie spory, pamiętam gorącą dyskusję na temat tego, jak Robert ocenia Jastrzębie-Zdrój, w którym rozgrywa się historia i które akurat jest moim miastem rodzinnym. (śmiech) Ale były też rozmowy na temat samej fabuły czy przedstawienia postaci. Nie zagłębiając się w szczegóły, mogę powiedzieć, że niektóre wątki opowiedziane na przykład z perspektywy ocalałej z pożaru nastolatki były pomysłem Roberta. Uważam, że bardzo trafionym.

R. O.: Cóż, na pewno nie marzę o tym, żeby zamieszkać w Jastrzębiu-Zdroju. (śmiech) Pocieszę cię, Bartoszu, że moje rodzinne miasto, Ciechanów, opisywałem w kryminale „Zginę bez ciebie” też w dosyć czarnych barwach. A co do samej współpracy przy pisaniu powieści – jeśli dwóch autorów jest otwartych na dyskusje i nie traktuje każdego napisanego przez siebie zdania z nabożeństwem, spokojnie można się dogadać. Szybko złapaliśmy wspólny język.

W Waszej powieści sprawiedliwość koniec końców triumfuje, a przynajmniej zapada wyrok. Nie zdradzimy zakończenia „Swądu”, ale nie jest jednak jednoznaczne. Byliście co do niego zgodni?

B. W.: Nie przypominam sobie, żeby akurat zakończenie nas szczególnie podzieliło. Zależało mi na tym, by umożliwić czytelnikowi, by sam ocenił bohaterów i ich wybory życiowe.

R. O.: A ja zwyczajnie lubię niejednoznaczne zakończenia.

Książka „Swąd” Roberta Ostaszewskiego i Bartosza Wojsy dostępna w najlepszych sieciach księgarskich i księgarniach stacjonarnych oraz internetowych, w tym na www.vivelo.pl jak też w wersji e-book m.in. na empik, virtualo, woblink.pl, legimi.pl, publio.pl, ebookpoint.pl.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki