Cały ten orgazm

2009-02-12 8:00

Nic tak nie zaburza radości z seksu, jak pytanie - czy ona przeżyła ze mną orgazm? Oczywiście są tacy, którzy twierdzą, że kobiety udają, że szczytują. Jednak mężczyźni odsuwają od siebie ten straszny obraz.

Przecież są samcami stworzonymi do zaspokajania samic - a jak się im nie podoba i coś mamroczą o grze wstępnej albo i punkcie G, to niech lepiej przypomną sobie, że w końcu też jesteśmy zwierzątkami.

Patrząc zupełnie bez emocji, to seks polega właściwie na pocieraniu się naskórków partnerów okraszonym wizualizacją falujących piersi i zakodowanym w podświadomości dążeniu do zachowania gatunku. Mężczyźni muszą zostawić po sobie potomstwo, a kobiety tym potomstwem mają się opiekować. Zupełnie jak u zwierząt.

Orgazm jest mechanizmem, który daje partnerom poczucie spełnienia i szczęścia, a w rzeczywistości ma za zadanie zmusić nas do czynności rozrodczych. Taka teoria kija i marchewki. Ale gdyby seks nie sprawiał tyle radości, to kto chciałby zarywać dla niego noce i ledwo zipiąc iść następnego dnia do pracy? To tak jakby masować teściowej stopy do godziny 5 nad ranem... Panowie, czy ewolucja przypadkiem nie nabiła nas w butelkę?!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki