Stwórz swój własny język miłości. Jak mówić o seksie i ciele partnera?

2014-03-14 3:00

W chwilach uniesienia podniecenie może odebrać nam mowę - i wydaje się to zrozumiałe. Czy jednak nie jest tak, że często ją tracimy, bo nie potrafimy znaleźć odpowiednich słów? Bo nie potrafimy bez skrępowania mówić o ciele partnera, już nie wspominając o swoim?

Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski zwraca uwagę, że o seksie wciąż nie umiemy mówić. - Albo używamy wulgaryzmów, albo nazewnictwa medycznego, dla większości totalnie niezrozumiałego. Zarówno jedna, jak i druga terminologia zabija intymność. W sensie słownym seks pozostaje dla nas totalnym tabu. Zresztą w innych krajach też nie wygląda to lepiej.

"Popieść moje krocze"

Kilka lat temu brytyjskie seksuolożki Virginia Braun i Celia Kitzinger przeprowadziły ankietę wśród kilkuset kobiet, prosząc je o podanie co najmniej dziesięciu najbardziej powszechnych określeń kobiecych narządów płciowych i zestawienie ich z konkretną częścią ciała, do której ich zdaniem się odnoszą.

Okazało się, po pierwsze, że ankietowane miały problem z samą liczbą określeń, a po drugie, zgodność doboru była znikoma. Na czele listy u większości znalazły się krocze i pochwa.

Przeczytaj: Masturbacja jest szkodliwa? Nie wstydź się tego!

Autorki badania były zszokowane taką ignorancją swoich rodaczek. - To prawda, że nie zawsze potrzebujemy słów, czasami wystarczy wyciągnąć pomocną dłoń, by poprowadzić rękę czy język kochanka. Ale z drugiej strony, jak kobiety mogą w pełni wyrazić swoją seksualność, nie mając intymnego języka...

Mężczyźni są bardziej pomysłowi

Kobiety mają z tym zdecydowanie większy problem. Mężczyznom nigdy pod tym względem nie brakowało fantazji. Swoim penisom nadają różnorodne nazwy, często są to imiona. Stary dowcip mówi, że to dlatego, iż nie chcą, aby rządził nimi ktoś, kogo nawet nie znają...

Zobacz: Sex to ja - tym razem dowiecie się co jest dewiacją!

Penis jest dla mężczyzny jakby oddzielnym, samodzielnym bytem. Pewnie stąd wziął się Wacek, Bill (oczywiście szybki), Dyktator. Nawet ci gorzej wyposażeni przez naturę mają swojego Rozbójnika, Jednookiego Waleta, Pytona, Węża, swój Interes, swoją Broń, podczas gdy kobiety ograniczają się do Muszelki czy Brzoskwinki.

Betty Dowson, seksuolog, która w latach 70. pomagała kobietom wyzwalać ich seksualność, uważała, że nie należy się bać nawet mocnych określeń, bo one też w chwilach intymnych działają podniecająco. - Np. słowa "cipka" i "kutas", one idą w parze. I brzmią dość zabawnie. Bo kiedy natrafią na siebie, to czeka je niezła zabawa.

Bogactwo u starożytnych

Niezwykle różnorodne nazewnictwo mieli dawni mistrzowie dalekowschodnich ars amandi. Np. Chińczycy kobiecą pochwę dzielili na osiem części, w zależności od odcinka długości, i każda z nich miała odrębną nazwę. Najpierw była więc struna cytry, potem zęby orzecha wodnego, następnie bezpieczna kotlina, a na końcu północny kraniec.

Czytaj też: Dlaczego kobiety nie patrzą podczas pocałunku?

Oczywiście brzmiałoby śmiesznie, gdyby dziś któraś z nas w trakcie gry wstępnej powiedziała do swego partnera: Kochanie, niech wreszcie twoja nefrytowa łodyga wślizgnie się do mojego pałacu i dokonamy radosnego zespolenia... Ale właściwie czemu nie? Seksem można się przecież i bawić. A jeśli ta terminologia wam nie odpowiada, wymyślcie swój własny język miłości. I posługujcie się nim!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki