Maseczka ochronna

i

Autor: Pixabay Maseczki trafiły z Chin do Polski za pośrednictwem bocheńskiej firmy

Afera z chińskimi maseczkami. To firma z Bochni sprowadziła je do Polski!

2020-05-19 8:47

Pochodzące z Chin i niespełniające polskich norm maseczki ochronne zostały sprowadzone do Polski przez firmę z Bochni. Ten fakt potwierdził przedstawiciel przedsiębiorstwa, dodając jednak, że "sprowadzony towar posiadał wszelkie oryginalne badania i certyfikaty". Ostatecznie maseczki kupiło Ministerstwo Zdrowia, a w transakcji miał pośredniczyć brat ministra Łukasza Szumowskiego oraz jego znajomy instruktor narciarstwa.

Sposób w jaki maseczki ochronne typu FFP2 trafiły z Chin do Polski opisał Puls Biznesu. Za ich importem stoi bocheńska firma Igloo, co potwierdził przedstawiciel tego przedsiębiorstwa. Według jego relacji towar posiada odpowiednie badania i certyfikaty, a firma od wielu lat zajmuje się handlem z Chinami. Niestety, kiedy maseczki dotarły do kraju okazało się, że nie spełniają one polskich norm jakościowych. 

- Spółka posiada doświadczenie i trudni się handlem na rynkach azjatyckich, w tym Chinach – współpracuje ze Wschodem w zakupach i sprzedaży różnych towarów ponad 20 lat. Sprowadzony towar posiadał wszelkie oryginalne badania i certyfikaty. Transakcja nie odbiegała od standardowych transakcji zawieranych przez Spółkę. Wszelkie transakcje finansowe dokonane w ramach grupy kapitałowej posiadały uzasadnienie gospodarcze, a w szczególności podyktowane były obowiązującymi w tamtym czasie stawkami rynkowym. W związku z informacją podaną dzisiaj po południu w mediach o wszczęciu postępowania prokuratorskiego w tej sprawie, ze względu na dobro śledztwa nie będziemy na ten moment udzielać szerszych wypowiedzi w przedmiotowej sprawie - napisał Piotr Danek, pełnomocnik firmy Igloo w odpowiedzi na pytania portalu TVN24. 

Ministerstwo za maseczki zapłaciło około 5 milionów złotych, podczas gdy według ustaleń dziennikarzy Pulsu Biznesu koszt ich zakupu w Chinach wynosił nieco ponad 400 tysięcy złotych. Dlaczego więc resort przepłacił ponad dziesięciokrotnie? Stało się tak, ponieważ zanim towar trafił do końcowego odbiorcy był przedmiotem transakcji pomiędzy kilkoma firmami. Przy każdej transakcji wartość maseczek rosła.

Ostatecznie Ministerstwo Zdrowia kupiło je od zakopiańskiej firmy, należącej do Łukasza G., instruktora narciarstwa oraz znajomego ministra Łukasza Szumowskiego, a także jego brata - Marcina Szumowskiego. Od brata ministra Łukasz G. miał otrzymać numer telefonu komórkowego do wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego. 

W sprawie zakupu chińskich maseczek śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express. Kliknij TUTAJ!

Martwe niemowlę odnalezione w sortowni śmieci. Pogrzeb noworodka NN na cmentarzu komunalnym w Zambrowie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki