Świeca

i

Autor: webandi / CC0 / pixabay.com

30-letni Michał z Malborka nie radził sobie z byciem gejem. Przygotował mamę na SAMOBÓJSTWO I ZROBIŁ TO

2020-06-23 21:18

Michał popełnił samobójstwo 1 czerwca 2020 r., w Dzień Dziecka. 30-latek powiesił się w rodzinnym ogrodzie. Jego mama opisuje, że to nie stało się z dnia na dzień - to był proces. A zaczęło się jeszcze w gimnazjum, kiedy był nastolatkiem. Mimo, że od rodziny dostał pełne wsparcie, w szkole i na ulicy był szykanowany i wulgarnie wyzywany. Nie pomogli nawet specjaliści. W końcu nie wytrzymał. Zanim jednak targnął się na swoje życie, próbował przygotować na swoją śmierć najbliższą mu osobę, mamę.

Choć Michał był już dorosłym mężczyzną, krzywdy jakich doznał od rówieśników i mieszkańców Malborka, mocno w nim siedziały. Jak wspomina jego mama, był prześladowany od gimnazjum, a na domiar złego - jak opisuje - szkoła nie zrobiła nic, by powstrzymać falę nienawiści. Kobieta zwróciła się z problemem do wychowawczyni.

- Liczyłam na jakiekolwiek wsparcie, na to, że porozmawia z dziećmi, że wytłumaczy im, że nie można nikogo dyskryminować. Odesłali mnie z kwitkiem. "Powinna się pani zająć synem, bo faktycznie może z nim jest coś nie tak". Do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Po prostu nie mogę, że tak nas potraktowali - opowiada w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Michał, zaraz po liceum, zaczął pracować w modelingu. "Wyrwał" się z Malborka, ale wciąż nie mógł poradzić sobie ze swoją seksualnością. W wieku 19 lat przeprowadził z mamą szczerą rozmowę, podczas której przyznał, że jest gejem. Miał kryzys i wyznał, że myśli o samobójstwie.

W rodzinie otrzymał pełną akceptację, jednak problem z orientacją seksualną go przerastał. Na tyle, że nawet psychiatrze nie powiedział, że jest gejem, tylko poprosił o coś na uspokojenie z powodu dużego stresu. Tak uzależnił się od xanaxu, a później alkoholu - jak twierdzi jego mama - żeby się znieczulić.

Koronawirus przerwał jego leczenie

Nikt nie był w stanie mu pomóc. Dopiero, kiedy znalazł się w ośrodku terapeutycznym w Czersku wydawało się, że jest na dobrej drodze. Trafił tam po nieudanej próbie samobójczej. Niestety, w kwietniu dostał poważnego ataku padaczkowego, po którym wezwano pogotowie. Ponieważ miało to miejsce w trakcie epidemii koronawirusa, nie mógł od razu wrócić do ośrodka, musiał przejść 2-tygodniową kwarantannę. Jak opisuje jego mama, był zdruzgotany.

Wrócił do domu, do Malborka. Tam znów został wyzwany na ulicy. To była końcówka maja. Wtedy zaczął przygotowywać mamę na własną śmierć. Zabrał ją na grób babci i opisał, jaki chciałby mieć własny pomnik - pnącą różę oraz karmnik, jak na grobie Kory. Kilka dni przed śmiercią poprosił mamę, by obejrzała z nim film pt. "Modlitwy do Bobbiego" opisujący historię geja, który z powodu homofobii i nietolerancji popełnił samobójstwo.

- Wtedy tego nie rozumiałam. Teraz wiem, że chciał mnie w jakiś sposób przygotować - wspomina kobieta.

CZYTAJ TEŻ: Andrzej Duda dyskryminuje LGBT? Będzie protest przeciw "nienawiści" w Kielcach!

Hejt i brak tolerancji osób LGBT

Jego mama ma ogromny żal do szkoły, w której to wszystko się zaczęło. A także do polityków, w tym również prezydenta Andrzeja Dudy, którzy w mediach wypowiadają się o osobach homoseksualnych, jako o ideologii i wykazują się nietolerancją.

- Mój syn nie był żadną ideologią. Był najnormalniejszy w świecie. Dużo normalniejszy niż oni wszyscy. Tacy ludzie zniszczyli mojego syna. Dzień po dniu i krok po kroku - wyznaje.

1 czerwca 2020 r. Michał powiesił się na gałęzi w rodzinnym ogrodzie.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Hanna Bakuła o LGBT: Kościół powinien się zająć swoimi sprawami #HOT

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki