Spis treści
Gdańsk. Zabójstwo na Spacerowej. Ruszył proces Emila R.
Na parkingu przy ul. Spacerowej w Gdańsku Oliwie miała się odbyć rozmowa: o dzieciach, majątku, przyszłości. Ostateczne ustalenia po separacji, ale Emil R. przyszedł z nożem. W ciągu kilku sekund jego żona, matka ich dzieci, została brutalnie zamordowana. Ciosy były zadawane w szyję. Małgorzata nie miała szans. Zginęła na oczach świadków.
- Usłyszeliśmy taki krzyk kobiecy, aż nas zmroziło – mówił w sądzie Marcin Ł., jeden z pierwszych świadków na miejscu zbrodni. - Wybiegliśmy z lasku i zobaczyliśmy, jak mężczyzna leży na kobiecie. Miał nóż w ręku. Zabijał ją. Wyglądało, jakby podcinał gardło.
Łukasz O., który był wtedy z nim, zapamiętał dokładnie moment, gdy napastnik krzyknął: „Już mnie nigdy nie opuścisz!” – a potem uciekł, zakrywając głowę koszulką.
- Widziałem go. To był on – powiedział w sądzie, wskazując na oskarżonego.
Śledztwo potwierdziło najgorsze przypuszczenia. Emil nie działał w afekcie. Wiedział, co robi. Miał pełną poczytalność. Przyznał się do wszystkiego, choć później w sądzie zapewniał, że „nie pamięta” niczego. Nie pamięta śledztwa, nie pamięta, co mówił prokuratorom.
- Kochałem żonę, chciałem, żeby wróciła. Myślałem, że jeszcze się ułoży – powiedział podczas przesłuchania. Ale kiedy dowiedział się, że Małgorzata ma nowego partnera, coś w nim pękło.
Morderca trzęsący się jak dziecko
Proces ruszył 7 lipca 2025 roku przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Emil R., 50-latek, z twarzą zapłakaną, ramionami trzęsącymi się jak u dziecka, nie powiedział ani słowa. Odmówił składania wyjaśnień. Milczał, jakby to mogło wymazać to, co zrobił.
Świadkowie mówili o krzykach, nożu, krwi na asfalcie. Mężczyzna po morderstwie uciekł do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Całą noc ukrywał się w lesie. Następnego dnia rano został znaleziony nagi, przykryty ręcznikiem, na przystanku autobusowym niedaleko ZOO. Był zdezorientowany, ale nie obłąkany.
W samochodzie jednego ze świadków działała kamera. Nagranie, które trafiło na policję, pokazuje Emila przechodzącego przez ulicę tuż po zbrodni. Wtedy już wiedział, że nie ma odwrotu. Ale nie próbował się zabić. Nie próbował się poddać. Po prostu uciekł.
"Zabił, bo nie mógł znieść, że ona chciała odejść"
Prokurator Anna Zalewska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk–Oliwa nie miała wątpliwości. To było morderstwo z premedytacją.
- Działał w zamiarze bezpośrednim. Zabił, bo nie mógł znieść, że ona chciała odejść – mówiła.
Rodzina, która jeszcze dziesięć lat wcześniej śmiała się wspólnie na plaży, dziś już nie istnieje. Małgorzata nie żyje. Ich dzieci zostały bez matki – i z ojcem, który tę matkę zamordował.
Jeden cios nożem. Jedna decyzja. Jedno "już mnie nie zostawisz", które stało się wyrokiem. Emilowi R. grozi dożywocie.