Pierwsze od 36 lat trofeum oraz korzystny rezultat meczu Legii z Piastem (0:1) rozbudziły nadzieje gdańskich kibiców. Wywołująca kontrowersje porażka z mistrzami Polski odeszła już w zapomnienie. W niedzielny wieczór Lechia mogła wyjść na czoło w rywalizacji o tytuł. Wystarczyć miało do tego dwubramkowe zwycięstwo z Cracovią przy ulicy Kałuży. Gospodarze walczyli natomiast o zachowanie szans na udział w eliminacjach Ligi Europy.
W pierwszej połowie lepiej prezentowali się podopieczni Michała Probierza. Gościom brakowało konkretów oraz składnych akcji. Byli jednak konsekwentni w defensywie, dzięki czemu na przerwę schodzili przy bezbramkowym remisie.
Drugie 45 minut było nieco bardziej dynamiczne, niestety... tylko po stronie Pasów. Cracovia kontrolowała grę, próbując raz po raz zaskoczyć Zlatana Alomerovicia. W szeregach obronnych Lechii dobrze spisywali się wszyscy zawodnicy oddelegowani do rozbijania ataków rywala. Niestety, w 71. minucie Joao Nunes przy próbie wybicia piłki z pola karnego kopnął Michała Helika. Po wideoweryfikacji sędzia wskazał na wapno. Choć bramkarz wyczuł intencje Hanci, ten pewnie trafił przy samym słupku.
Lechiści musieli ruszyć do przodu w celu odrobienia strat, jednak szybko otrzymali drugi cios. Tym razem Milan Dimun strzelił po ziemi, podwyższając wynik spotkania. Do końca meczu Biało-Zieloni nie zdołali poważniej zagrozić bramce Cracovii.
Ekipa z Trójmiasta nie zdołała zrewanżować się Pasom za porażkę 4:2 sprzed kilku tygodni. Biało-Zieloni wciąż mają trzypunktową stratę do lidera, ale na drugie miejsce w Lotto Ekstraklasie kosztem Lechii awansował Piast Gliwice. Walka o poszczególne miejsca na podium będzie zacięta do ostatniej kolejki. Nie można jednak nie zauważyć, że wymarzone mistrzostwo mocno się oddaliło.
W niedzielę (12 maja) Biało-Zieloni podejmą Zagłębie Lubin na Stadionie Energa Gdańsk. Do końca sezonu pozostały trzy serie spotkań.
Podcasty
Playlisty tematyczne
