34-latek ukradł torebkę i twierdził, że to eksperyment telewizyjny. Grozi mu 8 lat więzienia
Oryginalne tłumaczenia miał dla policjantów pewien złodziej torebek damskich! W ostatnią niedzielę, 10 sierpnia tuż przed godziną 20, na ulicy Stągiewnej mieszkanka Gdańska siedziała w restauracji. Torebkę zawiesiła na oparciu krzesła. W pewnym momencie do stolika zakradł się 34-latek. Chwycił torebkę i zaczął uciekać. Pokrzywdzona ruszyła za nim, głośno krzycząc: „Złodziej!”. Krzyki usłyszeli przechodnie, którzy zareagowali natychmiast – ujęli sprawcę i przekazali go w ręce policji. Wtedy okazało się, że nie będzie to zatrzymanie złodzieja takie jak zwykle. Dlaczego?
ZOBACZ TEŻ: Złodziej wyrwał torebkę 65-latce. Nie spodziewał się takiej zemsty!
Policja sprawdziła tłumaczenia 34-latka z Tczewa i okazały się one całkowicie fałszywe
Bo zatrzymany mężczyzna próbował przekonać właścicielkę torebki, policjantów i świadków, że jest pracownikiem telewizji i realizuje „ustawioną scenę” w celu sprawdzenia reakcji przechodniów. Policja szybko zweryfikowała te twierdzenia – okazały się one całkowicie bezpodstawne. 34-latek z Tczewa nie pracował w żadnej stacji telewizyjnej, a cała sytuacja była po prostu zwyczajną kradzieżą torebki - zresztą dość drogiej, bo wartej 1700 złotych, nie licząc zawartości. Torebka wróciła do właścicielki, a 34-latek trafił do policyjnego aresztu. Za tak zwaną kradzież szczególnie zuchwałą grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności. A policja przypomina, by w miejscach publicznych nie spuszczać z oczu swoich rzeczy osobistych, nawet jeśli znajdujemy się w pozornie bezpiecznym otoczeniu.