Niewygodna prawda o zaginięciu Iwony Wieczorek: polityka, układy i zaniedbania śledztwa

2025-08-05 5:16

Dziennikarka "Super Expressu" Karolina Pajączkowska postanowiła przeprowadzić własne śledztwo w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek i działań służb po tym tragicznym wydarzeniu. Jej ustalenia są wstrząsające. Co z nich wynika?

Iwona Wieczorek i przerwana zmowa milczenia. Nowe fakty wstrząsną opinią publiczną? Obalimy wiele mitów

i

Autor: reprodukcja Marcin Gadomski/Super Express, archiwum

Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, określana jako „zaginiona numer jeden w Polsce”, po 15 latach nadal pozostaje niewyjaśniona. Jak podkreśla informator Karoliny Pajączkowskiej z  „Super Expressu”, posiadający znacznie więcej informacji na temat tej sprawy niż większość społeczeństwa, rozwiązanie zagadki jest możliwe, ale wymaga „chęci do rozwiązania tej sprawy i poświęcenie dużo sił i środków”. Niestety, obecne podejście organów ścigania, zwłaszcza policji, charakteryzuje się bezczynnością i niechęcią do tej sprawy.

Początkowe Zaniedbania

Dla kierownictwa policji sprawa Iwony Wieczorek to „troszeczkę takim gorącym kartoflem, który jest przerzucany z miejsca na miejsce”. Jeden z wysokich oficerów określił ją nawet jako „gówno”, sprawę „nie do wykrycia”, którą policja „nie powinna się tym zajmować”. Powodem takiego postrzegania jest fakt, że przez 15 lat nie udało się poczynić żadnych większych ustaleń, a policja „nie są lubiane takie sprawy, które są długie i skomplikowane”. Preferowane są „sprawy szybkie, łatwe i przyjemne”, by móc „zameldować o sukcesie”.

W pierwszych dniach śledztwa doszło do rażących zaniedbań.  Sprawa przeleżała przez weekend – nikt się nią nie zajął, mimo że Iwona zaginęła w weekend wakacyjnego sezonu w Sopocie, gdzie obciążenie pracą policjantów było duże. Zniknięcie Iwony Wieczorek zaś potraktowano jako „zwykłe zaginięcie” dorosłej, 19-letniej kobiety, zakładając, że „pewnie się znajdzie”, a nawet, że „pijana sama jest sobie winna”. Kategoria zaginięcia została źle zakwalifikowana jako kategoria druga. Mimo argumentów, że nie było przesłanek do zakwalifikowania jej jako kategorii pierwszej (zagrożenie życia/wolności), ekspert zgadza się z zarzutem o błędnej kwalifikacji.

Dodatkowo, nie zabezpieczono monitoringu z osiedla Iwony, co było „bardzo dużym błędem policji” i kluczowym nagraniem. Co ciekawe, policjanci prowadzący sprawę przez lata „nawet nie rozmawiali z sąsiadami”, co jest podstawową czynnością w tego typu sprawach, zwaną „rozpoznaniem posesyjnym”.

Zachowanie znajomych

„Zmowa milczenia” to słowo, które najczęściej pada w kontekście tej sprawy. Znajomi Iwony, którzy byli z nią w klubie w Sopocie, „wszyscy cierpieli na demencję, jakąś amnezję dziwną”. Mimo że byli pod wpływem alkoholu, nikt nie uwierzy w to, że byli razem i następnego dnia, nawet analizując to, co się mogło stać. Nie pamiętali na przykład, o co się pokłócili. Wszyscy zeznawali to samo, choć policja posiadała informacje o powodzie kłótni, ale nie chciała ich ujawniać ze względu na dobro postępowania. Ekspert podkreśla, że prokuratura, wiedząc o „zatajaniu prawdy bądź zeznawaniu nieprawdy” przez te osoby, powinna była wyłączyć materiały na składanie fałszywych zeznań, co nie zostało zrobione.

Policjant ostro w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. "Jest gorącym kartoflem"

W kręgu podejrzanych od lat pozostaje m.in. Paweł P., kolega Iwony. Jego zachowanie budzi wiele wątpliwości. Paweł P. wraz z jedną z koleżanek wszedł do mieszkania Iwony niedługo po jej zaginięciu, pod nieobecność rodziców. Uczynił to, mimo że Iwona poinformowała matkę, że będzie spała u koleżanki. „Myszkował po domu”, uruchamiał komputer i oglądał biurko Iwony. Na biurku znaleziono zapisany numer telefonu do „Bolo” z Dream Clubu, którego Iwona raczej nie znała.

Paweł P. „uaktywnił się gdzieś koło 8:00 rano” zaniepokojony jej brakiem powrotu, kiedy inni jeszcze odsypiali imprezę. Początkowo odmówił poddania się badaniu wariografem, co było „dziwne”, ale zgodził się po około dwóch tygodniach po konsultacji z adwokatem. Ekspert sugeruje, że Paweł P. mógł chcieć od Iwony czegoś o charakterze damsko-męskim.

 W najnowszej książce o sprawie, Paweł P. bardzo chciał się wybielić i zrobić z siebie ofiarę policyjnej nagonki. Ekspert przypuszcza, że mógł nawet „zapłacić autorom, żeby opisali jego wersję”. Jego zatrzymanie przez Centralne Biuro Śledcze Policji do przestępstw narkotykowych wskazuje, że Paweł P. „nie jest on do końca takim krystalicznym człowiekiem na jakim się na jakiego się próbuje lansować”.

Polityczne krycie i przełom, którego nie było

Jednym z najbardziej szokujących aspektów sprawy jest teoria, że informacja o „przełomie” w sprawie Iwony Wieczorek została wykorzystana do przykrycia „zdarzenia wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji” 14 grudnia 2022 roku. Dzień po wybuchu, 15 grudnia o godzinie 10:00, został zatrzymany Paweł P., a 30 minut później „pojawiły się pierwsze komunikaty w mediach, że jest przełom w sprawie Iwony Wieczorek”. Wiceminister Woś publicznie ogłosił przełom i zatrzymania, mimo że nie miał informacji z prokuratury krajowej.

Celem miało być „zamiecenie pod dywan” incydentu z granatnikiem, ponieważ policja „zdawali sobie sprawę z tego, że jeżeli do mediów pójdzie taka informacja, a jest to sprawa bardzo głośna, to media się rzucą na to i nikt już nie będzie wnikał czy tam w komendzie głównej rusztowanie spadło”. Ekspert jednoznacznie stwierdza, że „polityka okazała się ważniejsza od spraw bardzo ważnych, najważniejszych, które policja prowadzi”.

Nadzieja na rozwiązanie

Brak ciała Iwony jest kluczowym problemem, utrudniającym działania archiwum X, które opiera się głównie na badaniach DNA, bowiem nie ma możliwości porównać jakiegokolwiek profilu z ewentualnym sprawcą. Wszystko wskazuje na to, że ciało zostało bardzo dokładnie ukryte, prawdopodobnie zakopane lub utopione. To sugeruje, że „komuś bardzo zależało na tym, żeby te ciało się nie znalazło”, a nie była to przypadkowa osoba. Nie można wykluczyć, że sprawców było kilku, co tłumaczyłoby „dziwną demencję” i „zmowę milczenia”.

Mimo upływu lat i narastającego „hałasu informacyjnego” oraz bzdurnych teorii od „domorosłych detektywów”, ekspert uważa, że „sprawa jest do rozwiązania”. Potrzebne jest jednak „zaangażowanie bardzo dużych sił i środków” oraz zmiana podejścia ze strony kierownictwa policji, które obecnie traktuje sprawę jako „zło konieczne”. „Jeżeli ktoś naprawdę się nie obudzi w kierownictwie policji, jeżeli ktoś się naprawdę nie obudzi, to ta sprawa nie zostanie rozwiązana”.

Iwona Wieczorek, opisywana jako „zwykła przeciętna normalna młoda dziewczyna”, która „potrafiła dać w twarz facetowi” i „była twarda”, z pewnością broniłaby się w przypadku ataku. Jej rodzina, zwłaszcza matka, nadal cierpi, nie mogąc dokonać pochówku. Jak podsumowuje ekspert: „Jest to do ustalenia”, kto to zrobił, ale wymaga to woli i profesjonalizmu, które, niestety, w polskiej policji wciąż są wyzwaniem.

W naszej galerii przypomnisz sobie dzień, w którym zaginęła Iwona Wieczorek:

Sonda
Czy sprawę Iwony Wieczorek uda się rozwiązać?
Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki