Pomorskie: Wyrzuciła KILKA TYSIĘCY złotych do kosza! Nie uwierzysz co stało się późnej!

i

Autor: Pixabay/ photochur Pomorskie: Wyrzuciła KILKA TYSIĘCY złotych do kosza! Nie uwierzysz co stało się późnej!

Pomorskie: Wyrzuciła GRUBĄ FORSĘ do śmietnika. Nie wie, kiedy będzie mogła ją odebrać

2020-04-01 7:15

O niebywałym szczęściu może mówić pewna mieszkanka województwa pomorskiego, która najprawdopodobniej jest właścicielką kilku tysięcy złotych znalezionych na… wysypisku śmieci! Historia omyłkowo wyrzuconych pieniędzy jest tak pokręcona, że aż trudno uwierzyć w jej prawdziwość. A jednak! Co więcej, na finał sprawy będzie trzeba poczekać do ustania epidemii koronowirusa.

Sonda
Czy zdarzyło Ci się zgubić dużą sumę pieniędzy?

Całe zamieszanie ma swój początek w grudniu ubiegłego roku, ale rozwiązanie zagadki pokaźnej sumy pieniędzy okazało się możliwe dopiero, gdy policja w Lęborku opublikowała informację o kilku tysiącach złotych znalezionych na wysypisku śmieci w Czarnówku.

Funkcjonariusze zaapelowali 30 marca 2020 roku do osoby, która omyłkowo wyrzuciła do kosza na śmieci kilka tysięcy złotych!

- Śledczy z Lęborka poszukują osoby, która przez pomyłkę pod koniec ubiegłego roku wyrzuciła do pojemnika na śmieci pewną sumę pieniędzy. Z ustaleń policjantów wynika, że osoba ta miała się kontaktować w dniach 8 i 9 grudnia 2019 roku z pracownikami biurowymi wysypiska śmieci w Czarnówku, jednak na tamtą chwilę pracownicy nie posiadali informacji o znalezisku - informowali mundurowi z KPP w Lęborku.

Pieniądze jednak jakimś cudem, po kilku dniach, w hałdach śmieci się znalazły, jednak po dwóch wykonanych telefonach kobieta na składowisko śmieci już więcej nie zadzwoniła, a kontakt z nią był niemożliwy. Dlatego też w poszukiwania roztargnionej właścicielki włączyli się policjanci.

Pieniądze są, ale... koronawirus jest bezwzględny!

W miniony poniedziałek (30 marca) na komendę zadzwoniła pewna kobieta informując, że pieniądze z wysypiska należą do niej. Jak podkreślają funkcjonariusze z Lęborka, wszystko wskazuje na to, że telefonująca rzeczywiście jest właścicielką gotówki.

- Kobieta, kontaktując się z nami, podała m.in. numery telefonów, z których dzwoniła do biura wysypiska. Musimy jednak przeprowadzić szereg czynności w tej sprawie. Obecnie, w związku z epidemią, nie możemy tej kobiety wezwać na przesłuchanie. Do wydania pieniędzy potrzebna jest też zgoda prokuratora - wyjaśniła dla RMF24 sierż. Marta Baciaszek.

Sprawa będzie musiała poczekać do ustania epidemii koronawirusa. Nie da się ukryć, że roztargniona właścicielka kilku tysięcy złotych już teraz może mówić o ogromnym szczęściu.

Zobacz także: Lech Wałęsa w pustym kościele. Nie boi się koronawirusa [ZDJĘCIA]

Koronaporadnik Federa, odcinek 8. Jak żyć bez fryzjera i kosmetyczki?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki