Akcja filmu rozpoczyna się dość niewinnie. Grupa uzależnionych od nowych technologii nastolatków trafia na… obóz offline. Wędrówka po lesie, bez dostępu do telefonów, wymyka się spod kontroli. – W obliczu czyhającego w lesie śmiertelnego niebezpieczeństwa odkryją, czym jest prawdziwa przyjaźń, miłość i poświęcenie. Czy wyjdą z tego cało, czy w krwistych kawałeczkach? – możemy przeczytać w informacji prasowej producenta.
Historia, którą przedstawi Bartosz M. Kowalski, to tzw. "slasher", czyli rodzaj horroru filmowego o fabule, w której liczba bohaterów zmniejsza się w "dziwnych" okolicznościach. – To pewnego rodzaju schemat, który widzimy w wielu produkcjach. Mamy grupę przyjaciół, gubią się w lesie i nagle muszą zmierzyć się z czymś złym. Jestem więc ciekaw, jaki haczyk przygotował dla nas Bartosz, co wyróżni ten film na tle podobnych produkcji – mówi Andrzej Mańkowski, trójmiejski reżyser i wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.
W polskiej kinematografii ciężko wymienić chociaż pięć dobrych horrorów. Ten, który jednak został doceniony przez szerokie grono, realizowany był właśnie w Trójmieście. – Filmem, który naprawdę można nazwać dobrym polskim horrorem, jest "Medium" w reżyserii Jacka Koprowicza. Produkcja ta powstała ponad 30 lat temu, jednak historia, która jest tu opowiedziana, nadal mrozi krew w żyłach. Poruszamy się tu w spirytystycznej tematyce, w klimatach Wolnego Miasta Gdańska, bowiem akcja dzieje się przed wojną – dodaje Andrzej Mańkowski.
W główną rolę w filmie "W lesie dziś nie zaśnie nikt" wcieli się Julia Wieniawa. Aktorce towarzyszyć będzie serialowa rywalka, Wiktoria Gąsiewska, a także Gabriela Muskała, Mirosław Zbrojewicz czy znany z "Królewicza Olch" Stanisław Cywka.
Premiera horroru w reżyserii Bartosza M. Kowalskiego zaplanowana jest na 13 marca przyszłego roku, jak na horror przystało... w piątek, trzynastego.