Spis treści
Oszustwa w Polsce
Niestety, ale oszustw w Polsce nie brakuje, a przestępcy za nie odpowiedzialni nie ograniczają się już tylko do prostych metod, lecz korzystają z zaawansowanych technik manipulacji, nowoczesnych narzędzi technologicznych i psychologii, by zdobyć zaufanie ofiar. Co jakiś czas słyszymy, jak ktoś podszywa się pod banki, urzędy czy nawet policję, więc nic dziwnego, że coraz trudniej odróżnić prawdziwy kontakt od fałszywego, szczególnie gdy oszustwo wygląda jak profesjonalna akcja służb. Choć kampanie edukacyjne trwają, a banki i instytucje ostrzegają przed zagrożeniami, skala problemu wciąż rośnie, czego przykładem może być oszustwo z kwietnia 2024 roku.
Otrzymała telefon z "banku". Tak rozpoczęło się oszustwo
O sprawie z kwietnia poprzedniego roku przypomniał portal money.pl. Jak czytamy, wszystko zaczęło się dokładnie 25 kwietnia 2024 r., gdy pani Justyna odebrała telefon z numeru wyglądającego na należący do infolinii Santander Bank Polska. Mężczyzna w słuchawce przedstawił się jako Andrzej Putkowski z działu bezpieczeństwa banku i podał numer kadrowy. Równocześnie kobieta otrzymała SMS-a od "Santandera", co jeszcze bardziej uwiarygodniło rozmowę. Rzekomy pracownik poinformował ją, że ktoś próbował zaciągnąć kredyt na jej dane, a aby udaremnić przestępstwo, musi ona działać szybko, zgodnie z instrukcjami.
Mężczyzna tłumaczył, że osiem dni wcześniej złożono wniosek o wydanie duplikatu mojej karty bankomatowej, czego w rzeczywistości nie zrobiłam. Usłyszałam od "Putkowskiego", że musiało dojść do sprzedaży danych klientów banku przez pracownika oddziału Santandera i żeby anulować wzięty na moje nazwisko kredyt muszę udać się do banku - mówiła poszkodowana w rozmowie z portalem money.pl.
Pani Justyna została wciągnięta w narrację o rzekomej akcji policyjnej, o której nie może nikomu mówić. Przekonywano ją, że ktoś z oddziału banku w Sopocie sprzedał dane klientów, a jedynym sposobem, by powstrzymać wyłudzenie, jest wizyta w banku i zaciągnięcie kredytu, który posłuży do ujęcia przestępcy na gorącym uczynku.
Pod wpływem presji kobieta podała nieprawdziwe dane, a mianowicie zawyżone dochody, niezgodny stan cywilny i zaniżone koszty utrzymania. Pieniądze wypłaciła, a następnie - według instrukcji - przekazywała je gotówką do wpłatomatów PKO BP, podając kody otrzymane przez telefon.
Oszuści przechytrzyli ofiarę
Dopiero po wykonaniu 19 wpłat i rozmowie z prawdziwą infolinią banku, pani Justyna zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa typu spoofing. Zgłosiła sprawę na policję, złożyła reklamację do banku i wystąpiła o odroczenie płatności. Santander Bank Polska jednak nie uznał jej argumentów, bowiem twierdzi, że umowę kredytową zawarto zgodnie z procedurami, a klientka sama złożyła wniosek i dokonała autoryzacji.
Co ciekawe, w całą sprawą zaangażował się nawet Rzecznik Finansowy, który wskazał, że pani Justyna działała w silnym stresie i została zmanipulowana, tym samym nie można uznać jej działań za rażące niedbalstwo, skoro padła ofiarą profesjonalnie przeprowadzonego ataku phishingowego. Bank natomiast stale podtrzymuje swoje stanowisko. Pani Justyna nie spłaca jednak kredytu i dalej walczy o swoje prawa.
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.
Jakie numery są niebezpieczne? Mamy listę!
Jak działa spoofing?
Spoofing to technika oszustwa, w której przestępcy podszywają się pod zaufane instytucje, aby zdobyć dane ofiary lub nakłonić ją do wykonania określonej czynności np. przelewu. Gdy odbieramy połączenie, na ekranie telefonu wyświetla się fałszywy numer, który wygląda jak autentyczny. W takiej sytuacji warto się rozłączyć i jeszcze raz zadzwonić, by upewnić się, że nie mamy do czynienia z oszustami.
Przestępcy mogą sprawić, by wyświetlał się nam dowolny numer telefonu na poziomie protokołu sygnalizacyjnego. Mechanizmy sieci GSM powstawały, gdy nikt nie przewidywał, że będzie dochodzić do takich ataków. Jeśli czujemy, że rozmowa jest podejrzana, to rozłączmy się i ponownie zadzwońmy na ten sam numer. I zapytajmy o sprawę. Z dużym prawdopodobieństwem okaże się, że próbowano nas oszukać - tłumaczył Michał Rosiak ekspert cyberbezpieczeństwa z CERT Orange Polska portalowi money.pl.