- Barbara Pusiarska z Gdyni po czterdziestce porzuciła korporację, by spełnić marzenie o własnej firmie.
- Niespodziewane problemy finansowe, w tym rozpad związku i choroba ojca, zmusiły ją do szukania dodatkowego źródła dochodu.
- Wieczorami zamienia się w taksówkarkę, co nie tylko ratuje jej budżet, ale też dostarcza inspirujących spotkań.
- Jakie niezwykłe historie słyszy na co dzień i dlaczego praca za kółkiem okazała się dla niej tak cennym doświadczeniem?
– Wiele kobiet na pewno przeżywa podobne emocje jakie ja przeżywałam. Miałam uporządkowane życie, pracę od godziny do godziny, ale czegoś mi brakowało. Czułam, że wyczerpałam już formułę pracy w dużej firmie, zaczęło brakować mi autentyczności. Poza tym chciałam tworzyć coś swojego i się rozwijać – mówi w rozmowie z „Super Expressem” pani Barbara, właścicielka firmy well.space.
Na rozpoczęcia nowego etapu w życiu zawodowym przygotowywała się dwa miesiące. Złożyła wypowiedzenie i rozpoczęła pracę "na swoim". Została w biznesie, ale na własnych zasadach. Początkowo wszystko szło dobrze, ale pojawiły się niespodziewane problemy.
Zupełnie niespodziewanie rozpadł się mój długoletni związek, więc pieniądze, które miałam przeznaczone, by inwestować w firmę, musiałam przeznaczyć na bieżące wydatki, takie jak wynajem mieszkania. Do tego rozchorował się mój tata. Kursowałam między Gdynią a Wrocławiem, chciałam być jak najbliżej taty, firma zeszła na dalszy plan.
– opowiada pani Barbara.
Co gorsza, oszczędności zaczęły się kurczyć.
Zaczęłam szukać elastycznego rozwiązania, by podreperować budżet, jednocześnie nie chciałam rezygnować z marzeń o własnej działalności i tak pojawił się pomysł taksówki. Postanowiłam, że będę wozić ludzi i w ten sposób zarabiać, by móc rozwijać firmę.
- wspomina pani Barbara.
Początkowo, jak sama mówi, była pełna obaw. Rodzina również podeszła sceptycznie do pomysłu pani Barbary.
Szybko przekonałam się, że to nie tylko fajne zajęcie, ale także sposób na życie. Klienci lubią rozmawiać, często się przede mną otwierają, opowiadają o swoich przeżyciach. W taksówce są bardzo autentyczni, bez żadnych masek, często po dniu ciężkiej pracy czy podróży po prostu nikogo nie udają. Są też tacy, którzy nie chcą rozmawiać. Trzeba zawsze to wyczuć i nikomu się nie narzucać.
– mówi pani Barbara, która wie jak doskonale to robić, bo jest coachem i zawodowo zajmuje się pomaganiem ludziom. Praca taksówkarza tak bardzo jej się spodobała, że zatęskniła za nią, gdy przez miesiąc musiała rezygnować z kursów, by zaangażować się w pracę w firmie.