Ataki w metrze w Warszawie. Ekspert bije na alarm. „Całe społeczeństwo doświadcza kryzysu”

2025-08-29 17:30

Brutalne ataki w warszawskim metrze i na ulicach budzą strach mieszkańców. Dlaczego u niektórych osób agresja w przestrzeni publicznej przeradza się w brutalne czyny? Psycholog dr Mateusz Grzesiak tłumaczy mechanizmy stojące za takimi zachowaniem, wskazuje na jego wpływ na świadków i podpowiada, jak minimalizować poczucie zagrożenia.

Super Express Google News

Brutalne ataki w metrze w Warszawie. Jeden zaatakował pasażera, drugi próbował wepchnąć kobietę pod pociąg

W ostatnich tygodniach Warszawą wstrząsnęły dwa niepokojące incydenty. Na Żoliborzu 39-letni mężczyzna pod wpływem alkoholu wszczynał awantury, bił przypadkowych ludzi i groził im śmiercią. Kilkanaście dni wcześniej na stacji metra Młociny 42-latek usiłował wepchnąć kobietę pod nadjeżdżający pociąg. Obaj sprawcy byli pijani, a mimo powagi czynów, nie zostali tymczasowo aresztowani.

Co sprawia, że niektóre osoby dopuszczają się brutalnych ataków w miejscach publicznych?

Najczęściej jest to połączenie indywidualnych deficytów psychicznych i kontekstu społecznego. Z jednej strony mamy osoby z zaburzeniami osobowości, brakiem samokontroli, uzależnieniami, silnym poczuciem frustracji czy brakiem zdolności regulacji emocji. Z drugiej, rosnące napięcia społeczne, kryzysy ekonomiczne, polaryzacja i obniżenie norm społecznych, które w normalnych warunkach hamują zachowania agresywne. Brak kontroli i poczucie anonimowości w tłumie dodatkowo zwiększają prawdopodobieństwo eskalacji − wyjaśnia „Super Expressowi” dr Mateusz Grzesiak, psycholog i wykładowca Akademii WSB.

Świadkowie i osoby korzystające z miejsca, w którym doszło do ataku, mogą doświadczać silnego lęku

A takie zdarzenia odbijają się także na psychice świadków i osób, które regularnie korzystają z miejsc, gdzie doszło do ataków. − Świadkowie i osoby korzystające z miejsca, w którym doszło do ataku, mogą doświadczać silnego lęku, poczucia utraty bezpieczeństwa, a nawet objawów stresu pourazowego (PTSD). Zaczynają unikać danej przestrzeni, czują się bardziej czujni i napięci, a ich codzienne funkcjonowanie zostaje zakłócone. Metro, będące wcześniej neutralnym środkiem transportu, może zostać skojarzone z zagrożeniem − podkreśla psycholog.

Czy można rozpoznać, że ktoś w tłumie jest potencjalnie niebezpieczny? − Sygnałami ostrzegawczymi mogą być: nienaturalne pobudzenie, głośne i agresywne zachowania, brak kontaktu wzrokowego, nadmierne napięcie fizyczne, rozmowy „do siebie” wskazujące na psychozę. Reakcja powinna polegać na unikaniu konfrontacji − zwiększeniu dystansu, szybkim wyjściu z miejsca zdarzenia, zawiadomieniu ochrony czy służb. Próby samodzielnego zatrzymania agresora przez osoby nieprzeszkolone zwiększają ryzyko − ostrzega ekspert.

Brutalne ataki w przestrzeni publicznej nie są tylko problemem jednostki

Zdaniem psychologa, wzrost agresji w miejscach publicznych to nie tylko problem jednostek. − Wzrost agresji publicznej jest wskaźnikiem narastających napięć. Może być skutkiem frustracji ekonomicznych, braku spójności społecznej, polaryzacji politycznej czy kryzysów zdrowia psychicznego. Dane pokazują, że po pandemii i w warunkach niepewności ekonomicznej rośnie liczba osób z zaburzeniami lękowymi, depresją, ale i problemami z regulacją emocji. Brutalne ataki w przestrzeni publicznej nie są więc tylko problemem jednostkisą również sygnałem, że całe społeczeństwo doświadcza kryzysu − podsumowuje dr Mateusz Grzesiak.

Próbował wrzucić kobietę pod pędzące metro
Sonda
Jechałeś/-aś kiedyś metrem?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki