Odrażające

Bestialski mord w zaciszu mieszkania. Zakatował Zdzisława, bo upomniał się o czynsz

2023-10-14 7:00

W głowie się nie mieści, jak potwornej zapłaty za okazaną dobroć doczekał się mieszkaniec Siedlec. Zdzisław T. (†60 l.) przygarnął pod swój dach Mariusza W. (46 l.), bo ten nie miał się gdzie podziać. Gdy po pewnym czasie powiedział lokatorowi, by ten dołożył się do czynszu, rozegrał się dramat. Mężczyzna zmasakrował ciało swojego wybawcy! Zdzisław zginął w potwornych bólach. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym oprawca usłyszał wyrok 15 lat więzienia.

Dramat w Siedlcach. Zdzisław zginął z rąk współlokatora

Mariusz W. (46 l.) mieszkał w lokalu Zdzisława T. (†60 l.), ale nie płacił. Od sześciu miesięcy nie dołożył ani złotówki do czynszu za mieszkanie. Właściciel kawalerki miał już serdecznie dość utrzymywania darmozjada. Wygarną mu wreszcie, że nie będzie żywił nieroba i wtedy doszło do tragedii.

Nikt już nie pamięta, kiedy barczysty osiłek Mariusz W. pojawił się na osiedlu w centrum Siedlec. - Mnie się wydaje, że to było jeszcze w 2015 roku - opowiada nam Stanisław C. (65 l.), znajomy zamordowanego. - Zdzisiek go chyba znał. Skąd? Nie mam pojęcia, ale skoro wpuścił go do chałupy chłopak musiał wzbudzić jego zaufanie. Jak widać przygarnął go po dach na swoją zgubę - mówi.

Mariusz W. już od jakiegoś czasu błąkał się po osiedlu. Nocował u przygodnie spotkanych znajomych, a często w miejscach, gdzie wódka leje się strumieniami. Ciągle ktoś go przeganiał, bo nikt nie chce utrzymywać niebieskiego ptaka. Pech chciał, że Mariusz i Zdzisław spotkali się u wspólnego znajomego na większej popijawie. To prawdopodobnie właśnie wtedy Zdzisiek zaprosił Mariusza do siebie do domu. Zaprosił i już nie mógł się go pozbyć.

Właściciel mieszkania miał mundurową emeryturę i nie narzekał na brak pieniędzy. Żyło mu się dobrze. Był fajnym facetem i zawsze pomagał tym, którzy go poprosili. Mariusz ulokował się w kawalerce i ani myślał wynieść się z niej, a tym bardziej za nią płacić. Omotał swojego wybawcę, a ten był na każde jego zawołanie. Gdy kazał iść po piwo Zdzisławowi, on posłusznie szedł do sklepu. Ale w końcu miarka się przebrała. 18 października 2016 roku Zdzisław powiedział swojemu lokatorowi, żeby dorzucał coś do czynszu. To wprowadziło w szał bezdomnego osiłka. Zwlókł mężczyznę z krzesła i zaczął go bić! Kopał bezbronnego i skakał po nim! Gdy ochłonął, zobaczył, że starszy kolega nie żyje.

Mariusz W. skazany

Mariusz W. zadzwonił na policję i powiedział, że wyszedł na chwilę z mieszkania, a gdy wrócił, jego znajomy już nie oddychał. - Zadzwonił i powiedział, że znalazł w pokoju ciało - przekazał nam jeden ze śledczych. - Na pierwszy rzut oka nic nie wskazywało na zabójstwo. Żadnych śladów walki, zero krwi. Straszna prawda wyszła dopiero podczas sekcji zwłok. Patomorfolog przecierał oczy ze zdumienia, patrząc na zmasakrowane wnętrzności. Denat miał dwanaście złamań żeber po prawej stronie i dziewięć po lewej, krwawe podbiegnięcia krtani, złamany mostek. Wszystkie jego organy wewnętrzne krwawiły. Zabójca musiał go kopać, a potem po nim skakać. Policja szybko wytypowała Mariusza W. jako zabójcę. Zatrzymany nie przyznał się do zabójstwa, ale sąd uznał dowody za wystarczające i aresztował go na trzy miesiące - wyjaśnił Jarosław Wardak z siedleckiej prokuratury. Sąd Okręgowy w Siedlcach skazał Mariusza W. za skatowanie Zdzisława na 15 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki