Bogdan Horoszowski: Czołgałem się do Powstania

2014-07-30 11:16

Ci, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim, wciąż pamiętają tamte dni. Niektórym o wydarzeniach sprzed 70 lat przypominają unikalne zdjęcia. Niewielu powstańców ma wciąż tę niezwykłą pamiątkę! "Super Express" razem z kilkoma kombatantami odwiedził miejsca uwiecznione na zdjęciach w 1944 roku, by pokazać bohaterów Powstania wtedy i dziś.

Bogdan Horoszowski (84 l.) mieszka w Chicago. Były harcerz Szarych Szeregów specjalizujący się w małym sabotażu na obchody rocznicy Powstania Warszawskiego przyleciał wcześniej. Wspólnie z "Super Expressem" odwiedził budynek przy al. 3 Maja, w którym mieszkał 70 lat temu. I gdzie omal nie zginął, gdy w podwórko uderzył pocisk.

- Niesamowite emocje po latach. Ja dziś słyszę dźwięki tego domu, te głosy, szczekanie Niemców. Bo oni nie mówili, oni szczekali... Tak to wówczas odbierałem - opowiada, spacerując po kamienicy. To na jej tle, jako 14-letni chłopak, "Komar" z Powiśla, został 70 lat temu sfotografowany. Teraz zrobiliśmy mu podobne zdjęcia. Niewiele się zmieniło - budynek ocalał z wojennej pożogi. Nawet drzwi piwnicy były podobnie otwarte. - Na tym progu zginęła kobieta - pokazuje pan Bogdan. 1 sierpnia 1944 roku, gdy wybiegał z budynku do Powstania, aż zjechał z poręczy schodów.

Przeczytaj też: Powstańcza opowieść w upale

Gdy wybuchło, miał już za sobą szkolenie w Kampinosie i akcje sabotażowe. Zakładał na szyny "podkowy" do wykolejania pociągów. Oblewał kwasem ludzi w kinie, zgodnie z zasadą "Tylko świnie siedzą w kinie". - Raz, zaczajony w kinie, zamiast niemieckiej kroniki usłyszałem głos lektora: "Pamiętaj, Polaku, o zbrodni rosyjskiej w lasku pod Katyniem"... Byłem zszokowany, opowiedziałem matce, że słyszałem w kinie o zbrodni NKWD. A mama nie wiedziała, że jestem w Szarych Szeregach - wspomina. - Ja nie byłym bohaterem - powtarza kilkakrotnie.

1 sierpnia o godzinie "W" stawił się w ratuszu, koleżanka wręczyła mu biało-czerwoną opaskę, ale chciał na Powiśle, do "Krybara". - I jakimś cudem przedostałem się przez Al. Jerozolimskie na linii ognia do placu Trzech Krzyży i Rozbrat. Na działkach, czołgając się w pomidorach, spotkałem jęczącego dozorcę Rafałka. O mało nie poczęstowałem go "tłuczkiem" (granatem - red.) ze strachu. Pierwsze godziny powstania minęły mi więc na czołganiu się przez miasto do domu - opowiada powstaniec. Po wojnie już w USA Bogdan Horoszowski zaprzyjaźnił się z Sylwestrem Braunem ps. Kris, autorem wielu zdjęć z powstania, m.in. tego słynnego z wybuchem w Prudentialu. Dziś jest "dziedzicem" spuścizny Brauna, opiekunem jego zdjęć i aktywnym propagatorem wiedzy o Powstaniu w Chicago.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki