W piątkowy wieczór (28 marca) około godziny 21:20 na peronie stacji PKP w Mińsku Mazowieckim doszło do niepokojącego zdarzenia. Młoda kobieta leżała nieprzytomna. Jak relacjonuje przyszła strażniczka, która była świadkiem zdarzenia, nikt z obecnych na peronie nie reagował.
− Gdy weszłam na stację, zauważyłam dziewczynę leżącą na kamiennym peronie. Zmartwiło mnie, że nikt nie reagował. Niepokój i pytanie, co się stało, towarzyszyły mi, gdy podbiegałam do niej. Dziewczyna co chwilę traciła przytomność, była zdezorientowana i przerażona – opowiada aplikantka straży miejskiej.
Dzięki wiedzy zdobytej na kursie przygotowawczym do egzaminu na strażnika miejskiego, aplikantka wiedziała, jak postępować w takiej sytuacji. − Na kursie przed egzaminem do straży miejskiej uczyliśmy się, jak reagować w nagłych przypadkach. Wiedziałam, że muszę utrzymywać z nią kontakt i wezwać pomoc – dodaje przyszła strażniczka.
Aplikantka uspokoiła zdezorientowaną poszkodowaną i zobowiązała się poinformować jej bliskich o całym zdarzeniu. Po przyjeździe pogotowia i policji przekazała służbom niezbędne informacje. Młoda kobieta została przewieziona do szpitala, gdzie otrzymała fachową pomoc.
Nie trzeba być zawodowym ratownikiem, by pomóc drugiej osobie. Wystarczy zachować zimną krew, wezwać pomoc i, jeśli to możliwe, udzielić pierwszej pomocy. Postawa przyszłej strażniczki jest godna naśladowania i pokazuje, że każdy z nas może mieć realny wpływ na czyjeś bezpieczeństwo.
