SERCE PŁACZE

Horror pod Wyszkowem. Wioletta i jej babcia zginęły w ogniu. Ich dom strawiły płomienie

2024-01-30 15:24

W miejscowości Turzyn (pow. wyszkowski) wybuchł gigantyczny pożar domu jednorodzinnego. W płomieniach, które strawiły budynek, zginęła 81-letnia seniorka i jej 34-letnia wnuczka − Wioletta. Do szpitala z poważnymi obrażeniami trafił 71-letni ojciec partnera młodej kobiety. Sprawę bada już policja pod nadzorem prokuratury. Przyczyny tragedii wyjaśni biegły z zakresu pożarnictwa.

Tragiczny pożar pod Wyszkowem. Nie żyje babcia i jej wnuczka

Koszmar, po którym nie mogą otrząsnąć się mieszkańcy Turzyna i okolic, rozegrał się w poniedziałek wieczorem – 29 stycznia. Dom, w którym mieszkała bliska rodzina został całkowicie objęty ogniem. W pomieszczeniach panowało duże zadymienie. Jak spekulują sąsiedzi, pożar mógł wywołać przeładowany węglem piec. Z relacji jednego ze świadków wynika, że 34-letnia Wioletta mieszkała w domu z 81-letnią babcią, swoim konkubentem i swoim dzieckiem w wieku przedszkolnym.

Po przybyciu na miejsce tragedii służb ratowniczych, jak słyszymy od sąsiadów, na piętrze znaleziono niepełnosprawnego 71-letni ojca partnera Wioletty. On miał zostać wyniesiony z płonącego budynku jako pierwszy. Trafił do szpitala, jest w ciężkim stanie. − W wyniku pożaru zginęły dwie kobiety w wieku 81 lat i 34 lata. Do szpitala z obrażeniami został przewieziony 71-letni mężczyzna. Na miejscu czynności pod nadzorem prokuratora wykonywali policyjni technicy. Będą także wykonane czynności z biegłym do spraw pożarnictwa − potwierdził słowa mieszkańców, z którymi udało nam się porozmawiać na miejscu tragedii, kom. Damian Wroczyński z wyszkowskiej policji.

Wioletta dziecko wyniosła do sąsiadów i wróciła do płonącego domu ratować babcię. Już z niego nie wyszła żywa. Oba ciała zabrali pracownicy zakładu pogrzebowego. To był dla mnie przerażający widok. Jedno ciało było całkowicie nagie, bo ubrania zostały spalone – dodaje Jarosław Abramczyk (51 l.), sąsiad tragicznie zmarłych kobiet.

Konkubent 34-latki ocalał prawdopodobnie tylko dlatego, że był wtedy w pracy. Jak dowiadujemy się od sołtysa wsi, to nie była pierwsza tragedia, która dotknęła tę rodzinę. − W tym gospodarstwie był już kiedyś pożar. Spłonął wtedy ciągnik rolniczy. Wcześniej w wypadku samochodowym zginął również ich syn. Teraz kolejna ogromna tragedia – powiedział nam Tadeusz Rozenek (65 l.), sołtys wsi Turzyn, który zadeklarował, że jest w kontakcie z ocalałymi i wraz z wójtem gminy oferuje wszelką niezbędną pomoc.

Sonda
Byłeś kiedyś świadkiem pożaru?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki