Psy mordercy

i

Autor: Paweł Dąbrowski/Super Express Psy mordercy

Horror we wsi na Mazowszu! Pies MORDERCA terroryzuje mieszkańców [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]

2019-11-04 14:01

Nowi lokatorzy domu w niewielkim Skrzeszewie pod Serockiem budzą grozę sąsiadów odkąd 10-letni sznaucer został zagryziony na własnym podwórku. Opiekunka psa-mordercy zrzuca winę na właścicieli psiaka. A sąsiedzi – widząc rosłe mastify biegające bez smyczy – drżą ze strachu o swoje dzieci.

Tabliczka z napisem „Halik. 2009–2019. Na zawsze w naszych sercach” umieszczona przy ogrodzeniu na podwórku posesji w niewielkim Skrzeszewie pod Serockiem to pamiątka po tragedii z 2 października.

– Tego dnia z rana teść wypuścił na podwórko nasze dwa sznaucery miniaturowe. Po kilku chwilach usłyszał przeraźliwy pisk. Wybiegł z domu i zobaczył Halika we krwi. Leżał przy ogrodzeniu, już nie żył... A po naszym podwórku biegał w amoku wielki pies sąsiadów i próbował upolować naszego drugiego sznaucera. Teść zaczął krzyczeć wniebogłosy i jakimś cudem go przegonił – relacjonuje Damian Głogowski (27 l.), właściciel sznaucera. Teść pana Damiana przekonuje, że agresor uciekł przez dziurę w ogrodzeniu, którą wygryzł. – Nie zauważyliśmy wcześniej tej dziury, bo mamy gęste tuje. Nie sądziliśmy też, że nowi sąsiedzi są tak nieodpowiedzialni, że puszczają takie duże psy luzem – mówi Janusz Dąbrowski (49 l.). 

PRZECZYTAJ TAKŻE: Makabryczne odkrycie na przystanku tramwajowym! Pasażerowie znaleźli ZWŁOKI 

Sprawa trafiła na policję. Sąd Rejonowy w Legionowie nakazał właścicielce mastifów zapłatę mandatu 500 zł oraz 100 zł kosztów sądowych. Kobieta odwołała się od wyroku. Dwa rosłe mastify – ciemny i beżowy – rzeczywiście budzą grozę, gdy podbiegają do ogrodzenia. Ich właściciele niedawno się wprowadzili, dom jest w trakcie budowy.

W rozmowie z „Super Expressem” przekonują, że psy biegają luzem tylko po posesji. – Sąsiad też nie jest święty. Sprawa jest w sądzie. To on rozstrzygnie o winie – stwierdza właścicielka mastifów. I nie chce więcej komentować zagryzienia sznaucera ani obaw sąsiadów.

– A ja się boję, że te psy zrobią krzywdę dzieciom. Z niepokojem obserwowaliśmy, jak ta kobieta chodzi z tymi psami bez smyczy i kagańca. To skrajna nieodpowiedzialność – denerwuje się Aneta Chmielewska-Pisiewicz (37 l.), mieszkanka Skrzeszewa.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Widziałeś tych mężczyzn? Natychmiast zgłoś się na policję

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki