Kobiety zostawiały im utarg w kubku. Sieć działała w Warszawie, rodzinny proceder ujawniony

i

Autor: policja.pl Kobiety zostawiały im utarg w kubku. Sieć działała w Warszawie, rodzinny proceder ujawniony

Dochodowy biznes zamknięty

Kobiety zostawiały im utarg w kubku. Sieć działała w Warszawie, rodzinny proceder ujawniony

2024-04-05 22:14

Rodzinny biznes kwitł, dopóki policja nie trafiła na jego trop. Stołeczni policjanci rozbili gang sutenerów, który przez osiem lat zarobił ponad milion złotych! Lokale usługowe dostarczające cielesnych uciech klientom, można było znaleźć w kilku lokalizacjach na terenie Warszawy. Prokuratura przedstawiła zarzuty ośmiu osobom, w tym pięciu kobietom.

Erotyczne "domówki" w Warszawie. Rodzinny gang sutenerów rozbity

Przez osiem lat najpierw na Mokotowie, a potem na Bielanach działał rodzinny gang sutenerów. Grupę przestępczą zarabiającą na nierządzie założył w 2014 roku Marcin O. Mężczyzna od swego ojca Bartłomieja O. przejął najpierw lokal, w którym świadczone były usługi seksualne. Ojciec pobierał od pracujących tam kobiet 50 proc. pieniędzy, jaki otrzymywały one od każdego klienta.

Syn postanowił zrewolucjonizować ten system. Żeby zachęcić kobiety do pracy u siebie, wprowadził ryczałtowy system rozliczeń. Pracownice miały mu płacić stałą stawkę dzienną, niezależną od liczby przyjętych klientów. W zamian miały zapewnione lokale, w których mogły dostarczać uciech cielesnych swoim klientom, a także ochronę, reklamę i sesje zdjęciowe. Dostawały też telefony. Reklamą i marketingiem zajmowało się małżeństwo - Marcin i Wioletta O.

Z reguły rozmowy z zainteresowanymi pracą kobietami przeprowadzał szef gangu i to on ustalał wysokość stawek usług dla klientów i stawki dziennej płaconej grupie. Jej wysokość wahała się od 170 do 650 zł za dzień.

"Zgodnie z przekazaną instrukcją kobiety umieszczały pieniądze w ustalonych miejscach (w mieszkaniu w szafce kuchennej, w stojącym w kuchni kubku lub w skrzynce na listy) albo wynosiły przed blok. Pieniądze odbierał osobiście Marcin O. lub któraś z upoważnionych przez niego osób, tj. głównie Adam W. - prawa ręka szefa; żona Wioletta O., a także Aneta M. i Joanna P." - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna.

Kobiety pracujące dla gangu miały też w razie kontroli policji mówić, że wynajmują mieszkanie z koleżanką i pracują dla siebie. Miały też utrzymywać, że nie znają Marcina O.

Lokale, w których pracowały świadczące usługi seksualne kobiety, wynajmowały na siebie Paulina M., Joanna P. i Aneta Z. Otrzymywały za to co miesiąc po 600 zł. Lokale wynajmowane przez grupę ochraniał powiązany ze środowiskiem przestępczym Krzysztof G., który za każdy lokal dostawał tysiąc złotych.

Pracujące kobiety zarobiły dla gangu ponad milion złotych! Szajkę wytropili stołeczni policjanci.

Rodzinny biznes sutenerów rozrósł się w Warszawie

Pierwsze mieszkanie wynajęła Paulina M., początkowo w zamian za 3-4 tysiące miesięcznie. Potem kwota ta miała być uzależniona od zarobków dziewczyn. Wraz z Marcinem O. mieli się dzielić pół na pół kosztem wynajmu mieszkania. Ponadto Paulina M. wraz z mężem Damianem M. odbierali z dworca dziewczyny, które odpowiadały na ogłoszenia, i przewozili do mieszkania. W lokalu pracowały cztery kobiety, przy czym stawka dzienna była mniejsza niż 200 zł. Do lutego 2025 r., kiedy sąsiedzi zaczęli się domyślać, co się w nim dzieje i lokal został zamknięty, gang zarobił ok. 15 tys. zł.

Sutenerzy postanowili więc poszerzyć swoją niezwykle dochodową działalność, wynajmując więcej lokali i przenieść się na Bielany. Paulina M. za wynajmowanie mieszkań zarobiła prawie 40 tys. zł.

Od około 2018 r. Marcin O. do przestępczego procederu zaczął wprowadzać Adama W., który został jego prawą ręką. Początkowo towarzyszył w odbieraniu pieniędzy z "domówek", a potem jeździł już sam. Rok później mężczyzna otworzył swój własny lokal, z którego czerpał zyski. Sam też płacił za ochronę. Schemat działania był jednak podobny - mieszkanie wynajęła koleżanka z osiedla Joanna P. Kobieta wynajmowała jeszcze dla gangu kilka innych lokali, za co zarobiła 18 tys. zł. Prostytuująca się dla grupy Aneta Z. także wynajmowała na siebie mieszkania, gdzie usługi seksualne świadczyły inne kobiety.

Śledczy ustalili, że niemałą rolę w gangu sutenerów odegrała również żona szefa Wioletta O., która kilka razy odebrała pieniądze za lokal, wystawiała ogłoszenia, szukała mieszkań, odpowiadała za treść ogłoszeń, a także robiła zakupy do mieszkań. W 2021 r. Marcin O. poznał Anetę M., która przyjechała do Warszawy do pracy, odpowiadając na ogłoszenie, i nawiązał z nią relacje intymną i prywatną. Teraz to także Aneta M. odbierała pieniądze.

Nie tylko sutenerstwo

Gang pomagał sobie też w innych sprawach. Marcin O. miał forda, którego szefowi naprawiał Adam W. Szef nie był zachwycony z efektów i poprosił swoją prawą rękę o zwrot 200 tys. długu zaciągniętego ma poczet m.in. zakupu sprzętu do naprawy aut.

Adam W. wpadł na pomysł, by samochód "zginął" – co załatwił z kolejnym kumplem z osiedla – a szef zgłosił kradzież policji. W efekcie od oszukanego ubezpieczyciela uzyskał ponad 156 tys. zł.

Z podobnym problemem zmagał się znajomy Pauliny M. – Adam T., właściciel bmw, który nie mógł sprzedać auta. Paulina poprosiła szefa o pomoc i przez ten czas korzystała z bmw. Auto zniknęło. A Paulina M. i jej mąż Damian M. złożyli fałszywe zeznania o kradzieży samochodu, choć wiedzieli przez kogo został zabrany. Jednocześnie właściciel bmw Adam T. zgłosił ubezpieczycielowi zniknięcie auta i zażądał wypłaty odszkodowania.

"Do wypłaty odszkodowania jednak nie doszło z uwagi na powzięte przez pracowników ubezpieczyciela wątpliwości co do faktycznego zaistnienia zdarzenia będącego podstawą wypłaty odszkodowania" – powiedział prok. Banna.

Sutenerzy z zarzutami

Prok. Szymon Banna przekazał, że Marcinowi O. i Adamowi W. postawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, czerpanie zysku z cudzego nierządu i oszustwo. Pięć kobiet: Paulina M., Aneta Z., Wioletta O., Joanna P. i Aneta M. usłyszały zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i czerpanie zysku z cudzego nierządu. Damian M. usłyszał zarzuty czerpania korzyści z cudzego nierządu i składania fałszywych zeznań, zaś Andrzejowi T. przedstawiono zarzut oszustwa.

Sonda
Czy kobiety w Polsce są traktowane jako obiekty seksualne?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki