Pies żywy trup cd

i

Autor: materiały prasowe Pies żywy trup cd

KONAJĄCY pies WYŁ w centrum Warszawy! Nie wiadomo, czy przeżyje! [DRASTYCZNE ZDJĘCIE, WIDEO]

2020-01-24 16:05

Konającego psa znaleziono w zakładzie kamieniarskim na Woli. Nie wiadomo czy zagłodzonego i zadręczonego czworonoga uda się uratować. Bezduszny właściciel twierdzi, że... nic się nie stało!

Trudno uwierzyć, że takie rzeczy dzieją się w centrum stolicy cywilizowanego kraju! We czwartek rano, kobieta spacerująca z psem w parku Sowińskiego, usłyszała przeraźliwy skowyt psa dochodzący z zakładu kamieniarskiego przy cmentarzu przy ul. Wolskiej. Od pracowników dowiedziała się tylko, że na terenie jest konający pies, który leży już kolejny dzień.

Poinformowała o tym Fundację Viva!, której przedstawicielki udały się na miejsce i zastały przerażający widok: skrajnie wychudzony pies w typie owczarka niemieckiego, leżał w kałuży własnego moczu i odchodów, wyjąc i próbując się podnieść. - Kiedy weszłyśmy do kojca, fetor był taki, że trudno było opanować mdłości, a amoniak z zalegającego wszędzie moczu gryzł drogi oddechowe. Właściciel nie potrafił wytłumaczyć stanu psa. Twierdził, że pies leżał od kilku godzin, co było oczywistą nieprawdą - opowiada wstrząśnięta Katarzyna Filipczuk, inspektor Fundacji Viva!

Pies żywy trup

i

Autor: materiały prasowe Pies żywy trup

Pies był w hipotermii, na granicy śmierci. Został odebrany właścicielowi i przewieziony do lecznicy weterynaryjnej. Lekarze nie mieli wątpliwości, że jest skrajnie wyniszczony i jest to proces długotrwały, bo doszło już do zaników mięśniowych, zapadły się gałki oczne, a obie lewe kończyny, na boku na którym leżał pozbawione były czucia. Od razu podano mu kroplówki i umieszczono na matach grzewczych.

Kiedy w lecznicy dostał kroplówki i trochę się ogrzał, zaczął pić tak łapczywie, że nie widziałam żeby pies tak rzucał się na wodę. Myślę, że był tak skrajnie odwodniony z winy właściciela, który najprawdopodobniej nie dawał mu wody i jedzenia. Doprowadził do tego, że pies mógł nie przeżyć do wieczora - dodaje Filipczuk.

Rokowania psa cały czas są bardzo ostrożne. W wykonanych dotąd badaniach nie znaleziono śladu żadnej pierwotnej choroby, która mogłaby doprowadzić go do takiego stanu. Najprawdopodobniej więc jest to objaw skrajnego zaniedbania przez właściciela.

Fundacja Viva! poszukuje też tymczasowego domu dla tego psa. Chodzi o opiekę nad nim do czasu, kiedy zostanie sądowo odebrany okrutnemu właścicielowi. Mężczyźnie grozi do pięciu lat więzienia za znęcanie się nad zwierzęciem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki