Koński Jar: Czteroosobowa rodzina straciła dach nad głową

i

Autor: Straż Pożarna Warszawa Koński Jar: Czteroosobowa rodzina straciła dach nad głową

Koński Jar: Czteroosobowa rodzina straciła dach nad głową. BŁAGAJĄ o pomoc!

2020-06-17 13:53

Ruszyła zbiórka dla pogorzelców z Końskiego Jaru. W marcu doszło tam do tragicznego pożaru, w którym cała rodzina straciła dorobek życia i dach nad głową. - W marcowy poranek straciliśmy nie tylko dach nad głową, ale też ubrania, meble, zdjęcia i wszystko, co zbieraliśmy latami – mówi zdruzgotany ojciec i prosi o wsparcie finansowe, by jego rodzina mogła wrócić do normalnego życia.

Do włączenia się w internetową zbiórkę pieniędzy dla pogorzelców z Końskiego Jaru dołączył się również Urząd Dzielnicy Ursynów. Pracownicy zachęcają do wpłacania symbolicznych kwot za pomocą internetowej zbiórki. Jak pomóc rodzinie?


Zbiórka odbywa się TUTAJ.

- Pożar w wieżowcu przy Końskim Jarze, który wybuchł w marcu, zaczął się na klatce schodowej. Tak, jak miało to miejsce kilka miesięcy temu, kiedy doszło do niemal identycznej sytuacji. Płonęły meble i rzeczy zgromadzone na klatce. Ogień błyskawicznie się przemieszczał i po chwili objął już mieszkanie na 7. piętrze – pisaliśmy o tej tragedii kilka miesięcy temu.

Warszawa: Ruszyła tężnia solankowa przy pl. Hallera! Czy jest bezpieczna?

Dzisiaj pojawiła się okazja, by pomóc rodzinie, która straciła w ogniu dorobek swojego życia. - Dokładnie pamiętam dzień, w którym ostatni raz położyłem się spać we własnym łóżku – wspomina pan Tadeusz. Ogień błyskawicznie się przemieszczał i po chwili objął już mieszkanie na 7. piętrze.

ZOBACZ TEŻ: Warszawa. UWAGA na pogodę! IMGW ostrzega mieszkańców Mazowsza


- Jesteśmy z żoną emerytami, którzy przez panującą pandemię stracili możliwość dorobienia. Oboje naszych dzieci jest chora. Mieszkający z nami syn z powodu niepełnosprawności nie był w stanie nigdy podjąć pracy, a przez obecną sytuację związaną z koronawirusem wypłata jego renty została wstrzymana. Z tego samego powodu nasza córka, pomieszkująca z nami, również przestała zarabiać. Musi być ona pod stałą opieką szeregu specjalistów, na których w obecnej chwili nie mamy już pieniędzy – opisuje zdruzgotany ojciec, Tadeusz Zając. - Czuję, że z dnia na dzień coraz bardziej opadam z sił. Moje choroby nowotworowe i stres związany z pożarem mocno dają mi się we znaki – dodaje i prosi o wsparcie finansowe.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.

Samopodpalenie pod Sejmem. Matka tłumaczy, dlaczego syn się podpalił

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki