- W piątek po południu na Bielanach w Warszawie doszło do zderzenia nissana z radiowozem na skrzyżowaniu ulic Rudnickiego i Maczka.
- Radiowóz jechał na sygnałach na interwencję.
- W wyniku wypadku oba pojazdy zostały uszkodzone, a jedna osoba trafiła do szpitala.
Wypadek na Bielanach. Radiowóz bez koła, kierująca nissanem w szpitalu
W piątek, 3 października tuż przed godziną 17 na ruchliwym skrzyżowaniu na warszawskich Bielanach rozległ się huk. Jak się okazało, doszło tam do zderzenia osobowego nissana z oznakowanym radiowozem marki Suzuki. Na miejscu błyskawicznie pojawiły się dwa zastępy straży pożarnej, a także liczne patrole policji.
W wyniku kraksy nissan miał kompletnie zniszczony przód, natomiast w policyjnym suzuki uszkodzony został bok pojazdu. Radiowóz stracił nawet koło i stał unieruchomiony na podnośniku. Kierowca z auta osobowego oraz funkcjonariusz kierujący radiowozem byli badani w karetce pogotowia. Ostatecznie zapadła decyzja o przewiezieniu do szpitala kobiety kierującej nissanem.
Co było przyczyną wypadku na Bielanach? Policja podaje wstępne ustalenia
Komenda Stołeczna Policji przedstawiła pierwsze ustalenia dotyczące kraksy. Jak poinformował TVN Warszawa Rafał Markiewicz z KSP, zgłoszenie o zdarzeniu wpłynęło o godzinie 16:56. Z relacji policjanta wynika, że funkcjonariusze jechali na interwencję.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że oznakowany radiowóz suzuki jechał na sygnałach świetlnych i dźwiękowych, doszło do zderzenia z osobowym nissanem. Kierująca nissanem trafiła do szpitala – przekazał Rafał Markiewicz.
Kluczową informacją jest również fakt, że wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi. Dokładne przyczyny i okoliczności tego groźnego wypadku wyjaśni teraz policyjne postępowanie, które ustali, kto ponosi winę za niebezpieczne zdarzenie.
Kraksa osobówki z radiowozem spowodowała znaczne utrudnienia dla kierowców poruszających się w tej części Bielan. Jak relacjonowali świadkowie, zjazd w ulicę Rudnickiego z ul. Maczka został całkowicie zablokowany, a ruchem na skrzyżowaniu przez długi czas musieli kierować policjanci.