Legendarny kadrowicz uderza w Kuleszę: PZPN nie wie, co robi. To nie jest nawet trzecioligowy poziom

2025-06-12 12:16

Dariusz Dziekanowski ostro ocenia sytuację w PZPN, pracę Cezarego Kuleszy i rezygnację Michała Probierza. Jego zdaniem dymisja była nieunikniona, ale prawdziwym problemem pozostaje chaos, brak kompetencji i wizji w samym związku. – Jeśli to Kulesza ma wskazać selekcjonera – to nie wróży niczego dobrego. – mówi były reprezentant Polski. I dodaje: „Dziś praca z kadrą nie jest zaszczytem. To pole minowe.”

Probierz, Kulesza, Dziekanowski

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express, Paweł Wodzyński/ East News

- Michał Skiba: Selekcjoner Michał Probierz odchodzi, wydawało się, że się nie podda...

- Dariusz Dziekanowski: Jestem trochę zdezorientowany, dlatego że w środę prezes Kulesza mówił, że rozmawiał z Michałem Probierzem i potrzebuje kilka dni. Więc cóż takiego się stało przez noc? Niemniej jest to jedyna słuszna decyzja.

- Zwykło się mówić, że zadziałano w drugie tempo...

- Myślę, że presja była ogromna. Trybuny mogły świecić pustkami, a wybory tuż za rogiem. To wszystko się na siebie nałożyło. I mam wrażenie, że to główny powód, dla którego Probierz podał się do dymisji. Po prostu chciał uniknąć nieprzyjemnych scen. Choć oficjalnie sam zrezygnował, to mam silne przeczucie, że ta decyzja nie należała w pełni do niego. Prezes przecież i tak nie podejmuje decyzji. Ta grupa ludzi po prostu nie jest w stanie podjąć żadnej sensownej decyzji. I to jest przykre. Najgorsze, że nie widzę w tej sytuacji nic pozytywnego dla nowego selekcjonera. Czeka go to samo – zderzenie z niekompetencją, brakiem szczerości, brakiem wsparcia i totalną niemocą decyzyjną. A wszystko to przy kompletnym braku wsparcia ze strony prezesa. To nie jest dobry start dla nikogo.

ZOBACZ TEŻ: Cezary Kulesza zdradził szczegóły decyzji Michała Probierza! Skwitował to w kilku słowach

- Tymczasem Kulesza już rzuca nazwiskami.

- Po tych ostatnich czterech latach, po tym jak działa Kulesza, naprawdę – nie chcę nikogo wskazywać. Teoretycznie to powinno być wyróżnienie: prowadzić reprezentację Polski. Ale patrząc na to, kto i jak był wybierany wcześniej… Szczerze? Dziś nie widzę w tym ani prestiżu, ani satysfakcji. Jeśli to Kulesza ma wskazać selekcjonera – to nie wróży niczego dobrego.

- Czyli nikomu pan nie życzy pracy z Kuleszą?

- Nie. A przecież to powinien być zaszczyt. A jest wręcz przeciwnie.

- Trudno w jego pracy doszukiwać się logiki...

- Nie ma jej. To brak kompetencji. W PZPN potrzeba ludzi z wiedzą i doświadczeniem, a nie przypadkowych osób. Ale cóż – może właśnie tacy ludzie są wybierani i tacy będą kierować związkiem także w drugiej kadencji. Dlatego gramy w Lidze Konferencji, dlatego reprezentacja wygląda, jak wygląda. Ci ludzie, przepraszam, ale w normalnym świecie piłkarskim nie kierowaliby nawet klubem w trzeciej lidze.

- Pana zdaniem dało się wygrać z Finlandią? Wielu myślało, że piłkarze pokażą, że bez Lewandowskiego też potrafią.

- Jeśli gramy po to, by udowodnić, że potrafimy wygrać bez Lewandowskiego, to przepraszam, ale to jest absurd. Takie podejście prowadzi donikąd. To wszystko jest smutne i przygnębiające. To po prostu dno.

ZOBACZ TEŻ: To on zastąpi Michała Probierza na stanowisku trenera reprezentacji Polski? Eksperci wskazują

- Pan pracował z Leo Beenhakkerem, widział Pan z bliska, jak powinna funkcjonować kadra.

- Oczywiście, nie wszystko wtedy było idealne. Ale była logika. Tacy zawodnicy jak Bronowicki, Golański, Sobolewski, Mariusz Lewandowski, Smolarek – oni mieli swój moment, grali z pasją. Była myśl taktyczna i szacunek do kadry. Dzisiaj tego nie ma. Tylko że to nie jest wina tych młodych ludzi. Oni trafili w zły system. Odpowiadają za to ci, którzy ich powołują, którzy zarządzają kadrą, tworzą atmosferę, są trenerami. Ci ludzie nie potrafią stworzyć zespołu, z którym zawodnicy chcieliby być. Wiedzą, że nic nie zyskają, że to tylko strata czasu.

- I chyba podobnie myśli Lewandowski, skoro nie chciał rozmawiać ani z prezesem, ani z selekcjonerem.

- Bo oni nie wiedzą, co robią. Działają pod wpływem chwili. Minęło pięć dni i nagle mają plan „mediacyjny”. Michał Probierz chyba poczuł się mocny, gdy w meczu z Maltą wpuścił Lewandowskiego dopiero w 66. minucie. Nikt nie wiedział, czy Lewy jest kontuzjowany, czy zdrowy. Bo przecież jeśli byłby kontuzjowany, to nie powinien wejść nawet na minutę. A Probierz po prostu posadził go na ławce i kontynuował swoją strategię. Tylko tym się może „wyróżnić” – takim ruchem. Bo żadnych pozytywów nie widać.

[Oni mogą zastąpić Probierza]

Super Sport SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki