Lekarz awanturował się u weterana

i

Autor: Super Express/Marek Zieliński

Lekarz do weterana - „Niech pana leczy prezydent”. Zamiast pomocy awantura

2019-03-08 7:39

104-letni pan Stanisław ze łzami w oczach mówi o domowej wizycie lekarza – tak mnie nie traktowali nawet Niemcy.

Stanisław Sierawski (104 l.) z Chotomowa pod Warszawą - obrońca Twierdzy Modlin z 1939 roku, żołnierz konspiracji, wielokrotnie odznaczany, m.in. przez prezydenta Polski, honorowy obywatel gminy Jabłonna. Przeżył dwie wojny, czasy PRL-u. Ale jak sam przyznaje, 29 stycznia br. doświadczył czegoś, czego nie poznał przez całe życie.
- Źle się poczułem. Dokuczał mi potworny ból głowy, odezwały się kamienie w drogach żółciowych. Nigdy nie alarmuje nikogo bez potrzeby. U lekarza bywam może dwa razy w roku. Ale naprawdę czułem, że coś złego się ze mną dzieje. Córka i zięć postanowili wezwać na wizytę domową lekarza – opowiada pan Stanisław.

Lekarz przyjechał o godz. 18 i jak twierdzi pan Sierawski i jego rodzina, od progu zaczął się awanturować.
- Tata siedział, więc lekarz od razu zaczął krzyczeć, że niepotrzebnie go wzywaliśmy, bo pacjent siedzi a nie leży, więc na pewno jest zdrowy. Nie zbadał go, nawet nie dotknął. Zmierzył mu tylko ciśnienie i rzucił: „160, czyli w porządku”. Nawet nie powiedział na ile. Jedyne co go interesowało, to wyżyć się na ojcu, że niepotrzebnie mu zawrócił głowę. Krzyczał, że ojciec jest zdrowy a wizyta jest bezzasadna – relacjonuje wizytę lekarza z Jabłonny zięć pana Sierawskiego, Arkadiusz Syguła (65 l.).
Pan Arkadiusz mówi, że zwrócił medykowi uwagę, iż powinien zbadać pana Stanisława i zachowywać się kulturalnie wobec starszego człowieka, na dodatek kombatanta.
- Prosiłem, żeby nie krzyczał na ojca, że on ma 104 lata i jest weteranem wojennym odznaczonym przez prezydenta. Lekarz warknął tylko na mnie - „To niech go leczy prezydent!”.
- Wiele przeżyłem. Ale tak nie traktowali mnie nawet Niemcy… - dodaje ze łzami w oczach pan Stanisław.
A co ma do powiedzenia lekarz, który 29 stycznia był na wizycie domowej u pana Sierawskiego?
- Nie będę komentował agresywnego zachowania rodziny tego pana. Wszystko na temat wizyty jest w karcie pacjenta. Dodam tylko, że usłyszałem od pana, który zdaje się jest zięciem pacjenta, że on tak zrobi, że „będziecie robić wszystko na mój gwizdek”. Nie wiem co miał na myśli, prawdopodobnie nie było to nic miłego – mówi Tomasz Z. z przychodni w Jabłonnie.
Doktor Z. podczas wizyty domowej u pana Sierawskiego wypisał mu skierowanie do szpitala. Rodzina starszego pana nie rozumie dlaczego, skoro podobno nie wymagał leczenia.
- Przy okazji wypełniania karty tego pacjenta, kliknęło mi się niechcący w to skierowanie – tłumaczy się lekarz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki