Spacer po Ogrodzie Botanicznym Polskiej Akademii Nauk w Powsinie często zaskakuje kolorami roślin, zapachem kwiatów czy widokiem rzadkich gatunków drzew. Tym razem jednak uwagę przyciągnęło coś zupełnie innego.
Na jednym z bocznych, mniej uczęszczanych szlaków, w cieniu drzew, pojawił się niezwykły gość z królestwa grzybów. I to nie byle jaki − modroborowik ponury, którego kapelusz mierzył ponad 20 centymetrów średnicy, robiąc wrażenie nawet na osobach, które widziały w życiu niejeden okaz.
Widok był na tyle zaskakujący, że pracownicy ogrodu nie kryli zdumienia. − W Polsce jest dość pospolity, ale spotkanie go w warunkach miejskich − w ogrodzie − to rzadkość − przyznają.
Sam grzyb prezentował się wręcz dostojnie: masywny kapelusz w ciepłych, miodowo-brązowych odcieniach, z delikatnymi przejściami w żółcie i pomarańcze, wyglądał jak naturalne dzieło sztuki. Co ciekawe, modroborowiki ponure mają tę cechę, że po dotknięciu sinieją − to efekt reakcji chemicznych zachodzących w miąższu.
Modroborowik ponury należy do rodziny borowikowatych. W naturze spotkać go można głównie w lasach liściastych i mieszanych, szczególnie na glebach wapiennych. Tworzy mikoryzę z dębami, bukami, brzozami, a niekiedy także z kasztanowcami. W Polsce jest dość pospolity, ale zdecydowanie częściej można go znaleźć z dala od miejskich zabudowań. Fakt, że wyrósł w Powsinie, wśród starannie pielęgnowanych drzew ogrodu botanicznego, czyni to znalezisko jeszcze ciekawszym.
Sam kapelusz, choć był gwiazdą tego spotkania, to nie jedyny element, który zasługuje na uwagę. Trzon tego gatunku jest charakterystyczny. U góry żółty, niżej intensywnie czerwony, z wyraźną rdzawą siateczką. Miąższ: żółty jak świeże masło, a po przecięciu natychmiast zmienia barwę na niebieską. Ten niezwykły efekt potrafi zachwycić, ale też zmylić początkujących grzybiarzy.
Warto jednak zaznaczyć, że modroborowik ponury to grzyb warunkowo jadalny. Na surowo jest trujący, a do bezpiecznego spożycia wymaga długotrwałej obróbki cieplnej. Z tego względu specjaliści przestrzegają przed jego amatorskim zbieraniem.
Ten wyjątkowy okaz w Powsinie stał się prawdziwą atrakcją dla spacerowiczów i miłośników przyrody. Pokazuje też, że świat grzybów jest pełen niespodzianek, a nawet w sercu dużego miasta można trafić na gatunki, które zwykle kojarzymy z odległymi, dzikimi lasami.