
Proces Łukasza Ż., który we wrześniu 2024 roku miał spowodować śmiertelny wypadek w Warszawie, rozpoczął się we wtorek (17 czerwca). Do tragicznego zdarzenia doszło nocą na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, w rejonie przystanku Torwar. Według ustaleń prokuratury, kierujący Volkswagenem Arteonem Łukasz Ż. jechał z prędkością 226 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 80 km/h. W chwili wypadku był pijany i nagrywał swoją jazdę telefonem komórkowym.
W wyniku wypadku śmierć na miejscu poniósł 37-letni pasażer forda, Rafał P. Jego żona, kierująca pojazdem, oraz ich dzieci w wieku czterech i ośmiu lat zostali poważnie ranni i trafili do szpitala. Do szpitala przewieziono również Paulinę K., jedną z pasażerek volkswagena.
Z ustaleń biegłych wynika, że Łukasz Ż. tuż po wypadku próbował uciec z miejsca zdarzenia. Pomogli mu w tym jego znajomi, którzy pojawili się na miejscu. Zatrzymano go dopiero w niemieckiej Lubece, gdzie wpadł na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
We wtorek (17 czerwca) Łukasz Ż. po raz pierwszy stanął przed sądem. Oskarżony złożył krótkie oświadczenie, w którym częściowo przyznał się do winy i wyraził skruchę:
– Przyznaję się do prowadzenia Arteona, przekroczenia prędkości, w dalszym zakresie się nie przyznaję. Chciałabym z całego serca przeprosić rodzinę pana Rafała, a w szczególności dzieci, Paulinę K. i współoskarżonych. Uważam ich za pokrzywdzonych w tej sprawie. Nie będę składał wyjaśnień i odpowiem na pytania tylko mojego obrońcy – powiedział oskarżony. – Czekam na operację ręki, nogi i kręgosłupa – dodał później.
Prokuratura postawiła dodatkowo zarzuty pięciu osobom, które miały pomagać oskarżonemu – m.in. nieudzielenia pomocy ofiarom wypadku oraz poplecznictwa. Łukaszowi Ż. grozi mu kara od 5 do 30 lat pozbawienia wolności.