Nowy „funkcjonariusz” w służbie
Niech nikogo nie zmyli sympatyczna nazwa. „Robopies” to nie zabawka z filmów science fiction, tylko prawdziwy technologiczny cud, który może zrewolucjonizować pracę policjantów. Maszyna, prosto z amerykańskich laboratoriów Boston Dynamics, została zaprezentowana funkcjonariuszom Komendy Stołecznej Policji w Warszawie. I to nie byle komu, bo najpierw kontrterrorystom, a potem słuchaczom Ośrodka Szkolenia Policji w Piasecznie.
Jak się okazało, „pies” wzbudził więcej emocji niż niejeden nowy radiowóz! Policjanci patrzyli z niedowierzaniem, jak stalowy czworonóg wita się z oficerem podając mu mechaniczną łapę!
i
„Szarik” w wersji XXI wieku
Inicjator projektu, podinspektor Paweł Sokalski, nadał całemu przedsięwzięciu kryptonim „Szarik” − na cześć legendarnego owczarka z „Czterech pancernych”. Tym razem jednak Szarik nie szczeka, tylko działa, precyzyjnie, cicho i skutecznie.
Takie sceny można porównać chociażby do tej z kultowego filmu pt. „Robocop”, kiedy robot po raz pierwszy wszedł na komisariat. Tam dowódca nie był zachwycony, ale chwilę później cały posterunek gapił się z zachwytem. Tak samo było i w Warszawie. Niedowierzanie szybko ustąpiło fascynacji.
„Robopies” nie tylko chodzi, biega i podnosi przedmioty, ale też sam potrafi otwierać drzwi, analizować otoczenie i przekazywać informacje operatorowi w czasie rzeczywistym. Wyposażony jest w zestaw kamer 360 stopni, które widzą nawet w podczerwieni, oraz w system unikania przeszkód. To pies, który nigdy się nie zgubi!
Jeden z prowadzących prezentację powiedział wprost: „SPOT jest stworzony do tego, aby wchodzić tam, gdzie nie powinien iść człowiek”. I trudno się z nim nie zgodzić. W dobie zagrożeń, zamachów, pożarów czy skażeń, taki robot może uratować niejedno ludzkie życie.
i
Test bojowy na strzelnicy
Największe emocje wybuchły podczas testów na strzelnicy taktycznej. „Robopies” ruszył przed kontrterrorystami, otworzył drzwi do pomieszczenia, w którym znajdował się „napastnik”, a chwilę później funkcjonariusze dokonali błyskawicznego zatrzymania. Wszystko bez narażania ludzi.
Policjanci nie kryli zachwytu. − No nie, jak prawdziwy − po prostu! − powiedziała jedna z policyjnych negocjatorek, która sama miała okazję sterować robotem.
I rzeczywiście. Sterowanie to czysta przyjemność. Zamiast skomplikowanych przycisków: kontroler przypominający pada od konsoli. A za jego pomocą można zdalnie kierować robotem, wydawać mu komendy, a nawet prowadzić operacje ramieniem. Tryb automatyczny pozwala z kolei na wykonywanie misji bez bezpośredniego udziału człowieka.
Jakby tego było mało, „Robopies” ma też tryb szkoleniowy. Dzięki niemu przyszli policjanci mogą uczyć się pracy z robotami już podczas kursów. I jak mówią sami funkcjonariusze, to nie fanaberia, tylko inwestycja w bezpieczeństwo.
i
SPOT na misjach ratunkowych
Nie każdy wie, że SPOT ma już na swoim koncie prawdziwe misje ratunkowe. Przedstawiciel firmy Chema DS przytoczył historię z Japonii, zniszczonej po tsunami Elektrowni Fukushima Daiichi. To właśnie tam SPOT-y wchodziły w strefy skażenia, gdzie człowiek nie miał prawa się pojawić. Mierzyły poziom promieniowania, nagrywały filmy, pobierały próbki. − Zawsze lepiej wysłać robota niż człowieka − usłyszeli policjanci podczas prezentacji.
Nic dziwnego, że podczas pokazów padły pytania o możliwości wykorzystania SPOT-a także w innych służbach. Strażacy widzą w nim potencjał do akcji ratowniczych. Wystarczyłoby zamontować kamerę termowizyjną i wpuścić go do płonącego budynku.
SPOT waży niecałe 40 kilogramów, a mimo to potrafi dźwigać ciężary, biegać z prędkością 1,6 m/s i działać przez półtorej godziny bez przerwy. Ma pięć kamer optycznych i pięć kamer głębi, które tworzą pełny obraz otoczenia. Można go też doposażyć w skaner 3D, czujniki, czy nawet moduł sztucznej inteligencji.
− Patrząc na jego możliwości, można powiedzieć, że jest to bardzo przydatne urządzenie, które pozwoli nam dotrzeć w takie miejsca, gdzie my dotrzeć bezpiecznie nie możemy − powiedział jeden z dydaktyków po pokazie.
i
Czy „Robopies” trafi do służby?
Czy taki „pies” naprawdę trafi do polskiej policji? Na razie był to pokaz, ale jeśli entuzjazm funkcjonariuszy coś oznacza, to tylko jedno: SPOT ma ogromne szanse stać się częścią codziennej służby!
Kiedy robot ruszył alejką w kierunku placu apelowego, zatrzymali się nawet policjanci z prewencji, żeby zobaczyć go z bliska. Niektórzy żartowali, że to tylko kwestia czasu, aż „Szarik” dostanie własną legitymację służbową.
Źródło: Stołeczny Magazyn Policyjny, magazyn-ksp.policja.gov.pl
Tekst źródłowy: „Robopies” w Komendzie Stołecznej Policji