Co udało się uratować z płonącego bloku w Ząbkach?
Od samego rana, w niedzielę, przed spalonym blokiem w Ząbkach gromadzili się mieszkańcy, czekając na swoją kolej, by wejść do zniszczonych mieszkań. Wizyty, odbywające się w asyście policji, miały na celu umożliwienie lokatorom zabranie najpotrzebniejszych rzeczy.
Anna, mieszkanka parteru, która weszła do swojego mieszkania w sobotę, z ulgą stwierdziła, że na pierwszy rzut oka nic nie zostało zniszczone. − Wszystko wydaje się być w porządku − mówiła, wskazując jedynie na wyważone przez strażaków drzwi.
Jednak nieprzyjemny zapach dymu dawał się we znaki. Z pomocą policji, Anna wyniosła z mieszkania służbowy laptop, ubrania i kosmetyki. W chwili wybuchu pożaru nie było jej w domu. Po przyjeździe, w pierwszej kolejności uratowała swojego psa.
Mariusz, również mieszkaniec parteru, relacjonował, jak wbiegł do płonącego budynku, by uratować swojego kota. − Przyjechałem, jak już się paliło. Wbiegłem po kota, zapakowałem go do kontenera − opowiadał. Teraz zależy mu na odzyskaniu dokumentów medycznych współlokatora i sprzętu elektronicznego.
Wsparcie dla pogorzelców. Jak miasto i rząd pomagają ofiarom pożaru w Ząbkach?
Miasto Ząbki zorganizowało dla pogorzelców noclegi w hotelach oraz punkt pomocowy w podstawówce nr 3. Wielu poszkodowanych znalazło schronienie u rodzin i znajomych. Samorząd przyjmuje wnioski o zasiłki w wysokości 8 tys. zł, na które wojewoda mazowiecki przekazał ponad 1,6 mln zł. Przelewy mają ruszyć w poniedziałek.
Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Tomasz Siemoniak zapowiedział, że kolejnym krokiem będzie uruchomienie środków na odbudowę. Premier Donald Tusk podjął decyzję o uruchomieniu specjalnych funduszy w związku z pożarem. Rzecznik rządu Adam Szłapka poinformował, że szczegóły dotyczące pomocy zostaną przekazane po oszacowaniu szkód.
Przyczyny pożaru są badane przez biegłych, a sprawą zajęła się prokuratura, która prowadzi oględziny budynku z użyciem drona i zabezpiecza nagrania z przebiegu pożaru.
Dlaczego pożar w Ząbkach rozprzestrzenił się tak szybko?
Budynek przy ul. Powstańców w Ząbkach, z dwuspadowym dachem o drewnianej konstrukcji, okazał się podatny na szybkie rozprzestrzenianie się ognia. Strażacy podkreślają, że ogień rozwinął się pomiędzy sufitem piątej kondygnacji a przestrzenią dachową. W akcji gaśniczej brało udział ponad 300 strażaków i niemal osiemdziesiąt pojazdów.
Paweł Frątczak, były rzecznik Państwowej Straży Pożarnej, podkreślił, że nie pamięta pożaru na taką skalę w Polsce. Eksperci zwracają uwagę, że szczęśliwie pożar nie wybuchł w nocy, co mogło skończyć się tragicznie.
Mimo ogromnych strat materialnych, w pożarze na „osiedlu zielonych dachów” nikt nie zginął ani nie został poważnie ranny.
