Tak Warszawa pożegnała Stanisława Sojkę
W samo południe w poniedziałek (8 września) rozpoczęła się msza święta w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Warszawie. Świątynia została udekorowana białymi kwiatami, wśród których dominowały mieczyki, symbol czystości i pamięci. Ceremonia miała wyjątkowo podniosły charakter.
Strażnicy miejscy w imieniu prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, złożyli przy trumnie okazały wieniec. Kompozycja z czerwonych róż i żółtych margaretek miała symboliczne znaczenie − barwy nawiązywały do flagi stolicy. Czerwone róże wyrażały głęboki szacunek i pamięć o artyście, natomiast delikatne margaretki symbolizowały wdzięczność oraz nadzieję na spokój jego duszy.
Tłumy na uroczystościach pogrzebowych Stanisława Sojki
Żałobnicy w trakcie mszy świętej usłyszeli przemówienia oraz wspomnienia dotyczące Stanisława Sojki. − Stoję dziś przed państwem nie jako minister dziedzictwa narodowego, ale przede wszystkim jako jedna z wielu Polek i Polaków, którzy dorastali przy twórczości Stanisława Sojki. Nie raz, nie dwa zatrzymywałam się, słysząc jego głos, głos pełen prawdy, pełen czułości i takiego wewnętrznego światła. Żegnamy dziś wspaniałego, wrażliwego i zaangażowanego człowieka, który obdarzał innych życzliwością, szczerością, uśmiechem.
Po mszy urna z prochami Stanisława Sojki zostanie złożona na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. W pogrzebie artysty uczestniczą bliscy, przyjaciele, przedstawiciele świata kultury, polityki i liczni fani, którzy chcieli osobiście pożegnać artystę.
Rodzina poprosiła żałobników o uszanowanie ciszy i nieskładanie kondolencji. Zamiast kwiatów apelowano o wsparcie finansowe dla Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia, które Sojka wspierał nieprzerwanie przez blisko trzy dekady.
Śmierć Stanisława Sojki, który zmarł 21 sierpnia w Sopocie w wieku 66 lat, pogrążyła w smutku całe środowisko artystyczne i jego fanów. Pogrzeb w Warszawie był nie tylko ostatnim pożegnaniem artysty, ale także wzruszającym świadectwem ogromnej miłości i wdzięczności, jaką obdarzali go rodacy.