Na pogrzeb swojego dziecka pojechała w kajdankach. Tragedia w rodzinie zastępczej w Warszawie. Głos zabrała policja

2025-06-21 9:10

Rodzinny dramat w Warszawie. Po zatrzymaniu 22-letniej Magdaleny za nieopłacone mandaty, policja odebrała jej dwoje dzieci – trzyletnią Lenę i czteromiesięcznego Oskara – i umieściła w rodzinach zastępczych. Cztery dni później chłopiec zmarł. Sprawą zajęła się prokuratura. O sprawie pierwszy raz usłyszeliśmy w programie telewizyjnym „Interwencja” wyemitowanym na Polsacie.

Na pogrzeb dziecka pojechała w kajdankach. Tragedia w rodzinie zastępczej w Warszawie. Głos zabrała policja

i

Autor: SHUTTERSTOCK (2) Na pogrzeb dziecka pojechała w kajdankach. Tragedia w rodzinie zastępczej w Warszawie. Głos zabrała policja

Wypuścili matkę Oskara, miała skute ręce, nogi, w zielonym stroju. No wyglądało to okropnie. Bardzo przeżywała pogrzeb − mówi pani Karolina, znajoma rodziny, w rozmowie z reporterką Polsatu.

Rodzina nie rozumie decyzji o odebraniu maluchów. Twierdzą, że byli gotowi zapewnić im opiekę. − Nic kompletnie, żadnych dokumentów, tylko „książeczki proszę oddać i akty urodzenia”. Ja mówię, czy ja nie mogę zostać z dziećmi? „Nie, bo pani jest za stara i pani sobie nie poradzi” – relacjonuje pani Halina, prababcia dzieci.

Ojciec, który pracuje poza Warszawą, nie zdążył wrócić do domu w wyznaczonym czasie. Dzieci trafiły do osobnych rodzin zastępczych. Jak słyszymy podczas programu „Interwencja”, po kilku dniach pojawiła się tragiczna wiadomość – Oskar nie żyje.

My o tej całej sprawie słyszałyśmy w radiu, że zmarło dziecko na Saskiej Kępie. Nie miałyśmy pojęcia, że to chodzi o Oskara, wnuka Moniki − mówi pani Karolina.

Jak podaje Polsat, rodzina nie zna oficjalnej przyczyny zgonu. − Z tego co wiem, to się zachłysnęło. Na początku była wersja, że kawałkiem buraka, nie wiem, to nie jest potwierdzone. Obstawiam, że dziecko było nakarmione mlekiem i nie zostało postawione do odbicia się − mówi babcia, pani Monika.

Prokuratura prowadzi śledztwo z art. 155 kk − nieumyślne spowodowanie śmierci. Sekcja zwłok nie wykazała urazów ani treści pokarmowej w drogach oddechowych. Wstępne wyniki wskazują na niewydolność krążeniowo-oddechową lub pokarmową.

Rodzina walczy teraz o powrót Leny. − To oni robią krzywdę. Zabierają dzieci, jakbyśmy byli patologię jakąś. Jedno straciliśmy. Nie wiadomo, czy nie dostaniemy kolejnego telefonu, że nie żyje kolejne. Tego już nie przeżyjemy − mówi pani Monika.

Po publikacji materiału w telewizji Polsat, policja udostępniła w mediach społecznościowych swój komentarz w tej sprawie.

Na wstępie należy podkreślić, że Policja działa na podstawie i w obrębie obowiązującego prawa, a dobro dzieci stanowiło wartość nadrzędną naszych decyzji − czytamy.

Prababcia poinformowała interweniujące policjantki, że matka dzieci nie przykłada wagi do okresowych badań kontrolnych maluchów, trzyletnia dziewczynka nie mówi, a mama dziecka nie starała się diagnozować przyczyn takiego stanu i konsultować ich z lekarzami. Te informacje wskazywały, że opieka nad dziećmi ze strony matki mogła być pełniona w sposób niewłaściwy, a prababcia nie miała możliwości jej polepszenia ze względu na pozostające pod jej pieczą dwie dorosłe niepełnosprawne kobiety − dodają.

Źródło: "Interwencja" Polsat

Super Express Google News
Sonda
Czy uważasz, że policja prowadziła poszukiwania bez zarzutu?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki