W ostatnich latach dziki stały się stałym elementem miejskiego krajobrazu Warszawy. Najczęściej widywane są w dzielnicach takich jak Białołęka, Wawer, Bemowo czy Bielany. Zwykle ich obecność ograniczała się do rycia ziemi, przebiegania przez ulice czy przeszukiwania śmietników. Mieszkańcy nauczyli się z nimi żyć.
W sobotni wieczór (17 maja) o godzinie 19:30, w parku przy ul. Leśnej Polanki doszło do niepokojącego incydentu. Mieszkanka osiedla została zaatakowana przez dzika: − Spacerując zaszedł mnie od tyłu dzik. Gdy go usłyszałam zaczęłam się oddalać od niego, ale on zaszarżował na mnie, uciekałam najkrótszą drogą do bloków, a on nie przestawał mnie gonić przez całą szerokość parku. Biegłam jak nigdy, do tej pory nie wiem, jak udało mi się ujść z życiem.
Kobieta zdołała uciec dzięki sąsiadce, która wpuściła ją do klatki. Jak relacjonuje, nie był to pierwszy taki przypadek w okolicy: − Usłyszałam, że dopiero co, niedawno, gonił tu też mężczyznę.
Z relacji wynika również, że nie była to locha broniąca młodych, lecz młody odyniec. Dzik był agresywny, choć mieszkanka zachowała wszelkie środki ostrożności. − Gdy go zobaczyłam, stanęłam nieruchomo, bo myślałam że mnie ominie tak, jak działo się to zawsze (...). On podszedł jeszcze bliżej mnie i zaczął parskać. Stałam jeszcze chwilę, a on zaczął szorować kopytem o ziemię. (...) schowałam się za grubym drzewem, który miałam za plecami, a wtedy zaczął biec. Okrążył drzewo i szarżował na mnie − opowiada.
Według oficjalnych danych, tylko w 2024 roku w Warszawie zgłoszono ponad 5000 przypadków obecności dzików. Władze od 2017 roku stosują odłów z uśmierceniem − w całym poprzednim roku usunięto w ten sposób 479 osobników.
Eksperci tłumaczą, że dziki migrują do miasta z Puszczy Kampinoskiej i innych lasów, ponieważ miasto oferuje łatwy dostęp do pożywienia i schronienia. Niestety, coraz częściej dzikie zwierzęta przestają bać się ludzi, a niektóre − jak młode odyńce − mogą celowo demonstrować dominację.