Policjanci z drogówki nie wypisują mandatów, a kierowcy szarżują

2018-05-15 11:40

Na stołecznych drogach robi się niebezpiecznie! Choć na szczęście maleje liczba ofiar śmiertelnych, to wzrasta za to liczba wypadków oraz rannych. I to drastycznie! Czy jedną z przyczyn może być protest funkcjonariuszy drogówki, którzy od początku kwietnia zamiast wystawiać mandaty, dają pouczenia?

W pierwszym kwartale 2018 r. na ulicach doszło do 234 zdarzeń - prawie o 50 proc. więcej niż w analogicznym okresie w 2017 r. Zmalała liczba ofiar śmiertelnych (o jedną), ale więcej osób zostało rannych. W 2017 r. było ich 178, a w 2018 już 295! Wystarczy spojrzeć na ulice. Wczoraj na rogu Wołoskiej i Dąbrowskiego, tuż przy szpitalu MSWiA, motocyklista uderzył w jeepa i mimo reanimacji zginął na miejscu. Kilka tygodni wcześniej, 26 marca, doszło do koszmarnego wypadku w al. KEN - bmw uderzyło w hondę i ranne zostało 9-letnie dziecko. Natomiast 19 marca na Starzyńskiego zderzyły się dwa bmw i jedno z nich wjechało w barierki przy przystanku, raniąc mężczyznę. To tylko niewielki fragment tego, co dzieje się na stołecznych drogach.

Tymczasem od początku kwietnia trwa protest funkcjonariuszy drogówki. Zamiast mandatów dają pouczenia. Przez pierwsze trzy miesiące wystawili około 27 tys. mandatów, a już do połowy kwietnia wystawili ich tylko około 500 (protest zaczął się 29 marca). Choć kontroli wcale nie jest mniej. - Często na drogach jest niebezpiecznie, zwłaszcza w nocy, jak nie działają już sygnalizacje świetlne i niektórzy kierowcy nie wiedzą już, jak się poruszać - twierdzi Jacek Kwas (50 l.), kierowca z Woli. - Tylko w kwietniu policjanci z ruchu drogowego przeprowadzili o 1500 kontroli więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego - mówi nam kom. Sylwester Marczak.

Zobacz: Kierowca jechał jak szalony

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki