Kierowca zmiótł rodzinę na rowerach

i

Autor: ARTUR HOJNY/SUPER EXPRESS Kierowca zmiótł rodzinę na rowerach

Pędził ponad 100 km/h przez wieś! Zabił dwie małe dziewczynki i ich matkę [GALERIA]

2019-11-15 15:08

Wołomiński sąd wydał wyrok w sprawie Kamila B., który półtora roku temu dosłownie zmiótł z drogi czteroosobową rodzinę. 22-letni wtedy mężczyzna swoim BMW jechał przez podwarszawską wieś ponad 100 km/h! Zabił matkę i dwie córki. Ciężko ranny ojciec długo walczył o życie.

Sąd wydał wyrok

Sąd rejonowy w Wołominie wydał wyrok: Kamil B. został skazany na cztery lata więzienia i 50 tys. zł zadośćuczynienia oraz 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów.

- Nie ma takiej kary, która byłaby w stanie przywrócić życie ofiarom. Skutki tego wypadku są tragiczne. Zginęły trzy osoby, czwarta dochodzi do zdrowia. To zdarzenie dotknęło także najbliższych pokrzywdzonych i całą społeczność - powiedziała sędzia Agnieszka Bus-Masłosz w uzasadnieniu wyroku. - Kamil B. był strażakiem ochotnikiem i dobrze znał skutki nieostrożnej jazdy - podkreśliła. 

Sędzia zwróciła zarazem uwagę, że oskarżony pierwszy ruszył na pomoc ofiarom. - Przez cały czas od wypadku proponował też pomoc i zadośćuczynienie. Oskarżony pracuje i ma dobrą opinię w miejscu zamieszkania - dodała. Wyrok jest nieprawomocny.

Rozpędzone BMW zmiażdżyło nogi 18-latka. Kierowca próbował uciec!

To była spokojna sobota

Do tragedii doszło 14 kwietnia. To miał być spokojny sobotni dzień. Małgorzata P. (+43 l.), jej mąż Robert (44 l.) oraz córeczki Lena (+6 l.) i Ania (+8 l.) wybrali się na rowerach do rodziców Małgorzaty. Daleko nie mieli - ot, pięć kilometrów z Mokrej Wsi do Sitnego (woj. mazowieckie). Przejechali je spokojnie, by po kilku godzinach ruszyć w drogę powrotną. Było z tym nieco ambarasu - a to dziewczynki chciały się jeszcze pobawić, a to Małgorzata zapomniała telefonu i trzeba było zawracać. Kto wie, może gdyby wyjechali od razu, nie spotkaliby na swej drodze Kamila B.?

Pisaliśmy także o tragicznym wypadku 19-latka na Mazowszu

Kołami złapał pobocze

Kamil B., 22-letni wtedy mieszkaniec pobliskiej Szewnicy często jeździł swoją vectrą. Lubił szybką jazdę. W sieci zamieścił fotkę, na której widać, jak pędzi autem z prędkością 130 km/h. Tym razem też gnał jak wariat i cisnął gaz do dechy. Na łuku ul. Wspólnej vectra złapała kołami pobocze, zarzuciło ją. Sunąc bokiem do kierunku jazdy, przeleciała na druga stronę jezdni i dosłownie zmiotła z drogi jadących z naprzeciwka rowerzystów.

Przeczytaj, dlaczego opóźni się budowa Południowej Obwodnicy Warszawy!

 To była masakra

Na miejscu zginęły matka i starsza córka, młodsza zmarła już w szpitalu. Ciężko ranny ojciec (połamane ręce, noga, miednica) długo walczył o życie, do dziś nie odzyskał pełnej sprawności.

- To była masakra - mówią świadkowie wypadku. Jej sprawca twierdzi, że usiłował ratować swe ofiary. Czynił to na oczach ich bliskich, bo na miejsce tragedii przybiegła babcia dziewczynek, a wkrótce po niej zjawili się ich bracia - 19-letni Paweł i 16-letni Szymon. Byli w szoku, nie mogli uwierzyć w to, co się stało.

Czy na moście Poniatowskiego w końcu zamontują system odcinkowego pomiaru prędkości?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki