Warszawa. Praski maraton po urzędach

2014-12-27 3:00

Urzędnicy kolejny raz udowadniają, że wygodę interesantów mają w nosie. Petenci Urzędu Stanu Cywilnego na Pradze-Północ muszą wykazać się nie tylko cierpliwością, ale i dobrą kondycją. Chcąc załatwić np. odpis aktu urodzenia, muszą biegać między urzędami, bo za dokumenty na miejscu nie można zapłacić.

Kto chce pobrać odpis aktu urodzenia lub zgonu w Urzędzie Stanu Cywilnego przy ul. Kłopotowskiego 1/3, powinien przygotować się na mały maraton po północnopraskich urzędach. Nawet mając odliczone 22 zł za odpis aktu urodzenia czy 84 zł za odpis aktu małżeństwa, obowiązkowej opłaty tam się nie dokona. Powód jest kuriozalny - w USC na Pradze-Północ nie ma po prostu kasy. Interesanci muszą biegać do położonego 400 m dalej urzędu dzielnicy, by zapłacić. A potem wracać do USC, żeby dokończyć formalności.

- Osoba, która to wymyśliła, jest chyba pozbawiona wyobraźni. To absurd, że trzeba chodzić w tę i z powrotem. Nie rozumiem, dlaczego nie mogę załatwić wszystkiego w jednym miejscu - oburza się Eugeniusz Jurkowski (75 l.), który wybrał się do USC po odpis aktu urodzenia.

Zobacz też: Długo wyczekiwany start Pendolino. Pociąg ruszył prawie pusty...

Urzędnicy biją się w pierś. - Dyrektor urzędu jest w trakcie poszukiwań banku, który świadczyłby dla nas usługi - mówi Agnieszka Dudek, naczelnik USC na Pradze-Północ. - Zatrudnienie inkasenta, który może pobierać takie opłaty, leży już w gestii wydziału finansów urzędu miasta - dodaje.

Interesantom na razie pozostają więc obowiązkowe spacery.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki