Prezydent stolicy Gronkiewicz-Waltz powinna zapłacić za krętactwo!

2012-02-22 2:30

Nie dość, że nie mamy wglądu w to, na co poszły pieniądze z naszych podatków, to jeszcze może nam przyjść za to zapłacić! Jeśli prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz (60 l.) nadal będzie chronić zleceniobiorców biura edukacji, których nie chce ujawnić od 30 miesięcy, sąd może ukarać ją karą grzywny.

Ratusz próbował uśpić czujność opinii publicznej zapowiedzią jawności przyszłych umów zawieranych przez miasto, zainteresowani jednak nie dali się nabrać. Z niecierpliwością czekają na decyzję Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście, do którego po pomoc zwrócił się Jarosław Krajewski (28 l., PiS) walczący o ujawnienie umów zawartych w 2009 roku przez miejskie biuro edukacji. Radny wniósł do sądu o zmuszenie pani prezydent do podporządkowania się prawomocnemu już przecież wyrokowi sądu, czyli do ujawnienia, kto zarobił na wspomnianych zleceniach 24 tys. zł.

Rozprawa, która zakończyć może ciągnący się od 30 miesięcy kabaret z ukrywaniem publicznych danych, odbędzie się 28 marca. - Liczę na to, że sąd nakaże pani prezydent wykonanie wyroku, na co czekam już od listopada. Może też nałożyć na nią karę grzywny - mówi radny Krajewski. To bardzo prawdopodobny scenariusz, co pokazała niedawna i bardzo podobna sprawa, z którą borykał się premier Donald Tusk (55 l.). Kancelaria szefa rządu, który tydzień temu zapewniał o chęci ujawniania wszystkiego, co tylko możliwe, w 2009 roku ukarana została grzywną za nieudostępnienie prawnikowi z Miłomłyna raportu Julii Pitery o CBA. Za niewykonanie tego wyroku kancelaria musiała zapłacić 10 tys. zł budżetowi państwa.

Miejmy nadzieję, że ewentualna grzywna, którą za swój upór będzie musiała zapłacić pani prezydent - pójdzie z jej własnej kieszeni.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki