Sąd ogłosił wyrok za brutalne morderstwo Marka D. Były policjant skazany na aż 30 lat więzienia!

2025-06-30 16:56

Makabryczna zbrodnia pod Warszawą. Marek D., właściciel firmy budowlanej, pojechał odebrać pieniądze za wykonane prace i już nigdy nie wrócił do domu. W czerwcu 2024 roku został brutalnie zamordowany przez byłego policjanta, Marcina Z., który − jak ustalił sąd − w zamiarze bezpośrednim pozbawił go życia, rozczłonkował ciało i próbował zatrzeć ślady przy użyciu palnika. W poniedziałek (30 czerwca) w sądzie okręgowym zapadł wyrok: 30 lat więzienia.

(Marcina Z. – red.) uznaje się za winnego tego, że w dniu 5 czerwca 2024 roku w godzinach wieczornych w domu mieszkalnym będącym w stanie surowym w miejscowości Solec, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia Marka D., używając paralizatora, doprowadził pokrzywdzonego do stanu nieprzytomności, po czym używając ręcznej metalowej piły, dwóch noży tapicerskich oraz siekiery, Marcin Z. dokonał dekapitacji głowy i szyi Marka D. oraz amputacji prawej kończyny górnej na wysokości obwodowej części przedramienia i lewej kończyny górnej na wysokości obwodowej części ramienia, które to obrażenia skutkowały zgonem Marka D. Po czym, w celu zatarcia śladów, przy użyciu palnika gazowego, opalał ogniem uciętą głowę Marka D. oraz jego ucięte kończyny górne − odczytał sędzia Maciej Gruszczyński.

Sąd wymierzył Marcinowi Z. karę 30 lat pozbawienia wolności. Na poczet wyroku zaliczył mu okres tymczasowego aresztowania od 6 czerwca 2024 roku do 30 czerwca 2025 roku. Były policjant ma również zapłacić po 250 tys. zł zadośćuczynienia córce i żonie zamordowanego − Monice D. i Nikoli D.

Do brutalnej zbrodni doszło w czerwcu 2024 roku w Solcu koło Góry Kalwarii. Marek D., 53-letni tynkarz i właściciel firmy budowlanej, pojechał na umówione spotkanie z klientem, który był mu winien ponad 20 tysięcy złotych. W miejscu spotkania, niewykończonym domu, policjanci odnaleźli później zwłoki przykryte folią. Ciało zostało rozczłonkowane. Sprawcę zatrzymano szybko − był nim emerytowany funkcjonariusz policji, Marcin Z.

Śledczy ustalili, że to on zamordował Marka D., nie płacąc mu za wykonane prace. Kluczowym dowodem w sprawie była opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej, według której przyczyną śmierci była dekapitacja. Ustalono również, że ofiara żyła w momencie odcinania głowy.

Marcin Z. podczas procesu nie negował rozczłonkowania zwłok, ale twierdził, że Marek D. zginął w wyniku przypadkowego upadku podczas bójki. − Jeszcze raz chciałem przeprosić rodzinę ofiary za to, co zrobiłem z ciałem. Nigdy tego nie planowałem. Nie chciałem. Do tej pory nie potrafię zrozumieć jak do tego doszło, dlaczego tak się stało. Wszystko wydarzyło się tak nagle, większości z tego nie pamiętam. Nie wiem, jak to się zakończy. Wiem tylko, że zniszczyłem życie nie tylko rodzinie ofiary, ale mojej własnej. Będę się z tym borykał do końca życia. Proszę o łagodny wymiar kary. Nie chciałem tego. Doszło do przepychanki, do bójki, nieszczęśliwie człowiek upadł, a ja nie zachowałem się tak, jak powinienem zachować. Wielu rzeczy z tego zdarzenia nie pamiętam. Nie rozumiem też swojego zachowania. Jeszcze raz przepraszam, proszę o łagodny wymiar kary − mówił tuż przed ogłoszeniem wyroku.

Sąd jednak nie dał wiary tym argumentom. Wymierzona kara to 30 lat więzienia.

Super Express Google News
Sonda
Jaka powinna być kara za zabójstwo?
Pokój Zbrodni
Jak zginął Grzegorz Borys? Ślady na głowie i liczne rany na ciele. Nowe fakty! Pokój ZBRODNI

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki