Sławomir Peszko o aferze reprezentacyjnej
W ostatnich dniach wokół reprezentacji Polski trwała burza po decyzji Michała Probierza o odebraniu opaski Lewandowskiemu. Sam zawodnik ogłosił wówczas, że nie będzie grał w drużynie narodowej, dopóki Probierz pozostaje selekcjonerem. Po wtorkowej porażce z Finlandią (1:2), a także rosnącej presji medialnej i wewnętrznych napięciach, Probierz w czwartek zrezygnował z prowadzenia kadry.
Nieco z przymrużeniem oka sytuację skomentował były piłkarz Sławomir Peszko. – Ja nie mam jeszcze licencji UEFA Pro, więc do mnie prezes PZPN nie dzwonił… – powiedział z uśmiechem. Dodał jednak, że podobnie jak kibice, czeka na nazwisko nowego selekcjonera.
Cezary Kulesza wśród możliwych kandydatów do objęcia stanowiska wymienił Marka Papszuna, Jacka Magierę, Jana Urbana oraz Macieja Skorżę. – Skorża wydaje się być świetnym kandydatem, choć nie wiem, czy ze względu na niedawne problemy zdrowotne chciałby podjąć się tej misji – zaznaczył.
Peszko: Trzeba podnieść tę reprezentację
Peszko, który słynął z budowania dobrej atmosfery w szatni, skomentował też zamieszanie wokół Lewandowskiego. – Na pewno nie doprowadziłbym do tego, żeby trener z „Lewym” się pokłócił. Trzeba teraz lekko podnieść tę reprezentację, bo sytuacja się skomplikowała. Ale da się to jeszcze uratować – stwierdził Peszko.
Zdaniem byłego gracza m.in. Lechii Gdańsk i FC Koeln, odebranie opaski było błędem, który osłabił nie tylko relacje w drużynie, ale też jej spójność. – Powinna mu wrócić opaska. Nie tylko dlatego, że nie ma lepszego kandydata. Ale też dlatego, że nikt tak długo i z takim oddaniem nie ciągnął tej reprezentacji jak on – zakończył.
