Szokujące kulisy interwencji służb. O śmierci syna dowiedziała się od wychowawczyni w więzieniu

2025-07-01 11:42

− Powiedzieli, że mam iść do więzienia, a dzieci mogą zostać tylko z ojcem, który był poszukiwany i setki kilometrów stąd − mówi w rozmowie z tvrepublika.pl Magdalena W., matka 4-miesięcznego Oskarka. Chłopiec zmarł zaledwie kilka dni po tym, jak trafił do pieczy zastępczej. Jego matka twierdzi, że nikt nie wykazał się empatią, a dzieci potraktowano jak przedmioty.

Tragedia w rodzinie zastępczej w Warszawie. Czteromiesięczny Oskar nie żyje

15 maja 2025 roku do mieszkania Magdaleny W. zapukali policjanci. − Przyszli rano, o 8:15, i powiedzieli, że jestem poszukiwana i mam iść do więzienia na Grochowie. Ja nawet nie wiedziałam, że jestem poszukiwana − mówi kobieta w rozmowie z tvrepublika.pl. Tego dnia została zatrzymana i doprowadzona do zakładu karnego. Jej dzieci, czteromiesięczny Oskar i trzyletnia Lena, trafiły do pieczy zastępczej. Niedługo później Oskar zmarł.

Według relacji Magdaleny W., policjanci zapytali, kto może zostać z dziećmi. Kobieta wskazała na prababcię i matkę, która miała wrócić z pracy. Funkcjonariusze jednak odpowiedzieli, że zgodnie z procedurami jedynie ojciec może przejąć opiekę. − Tyle że ojciec był wtedy w pracy pod Gdańskiem, a oni powiedzieli, że „może się uda”, jeśli przyjedzie w ciągu dwóch godzin. To było nierealne − mówi Magdalena W.

Ostatecznie dzieci zabrano. − Błagałam, żeby zostawili je pod opieką babci. Mówiłam, że dzieci to wszystko, co mam. Ale nikt mnie nie słuchał − relacjonuje kobieta. Z relacji kobiety wynika, że służby działały w sposób chłodny, bez uwzględnienia emocji dzieci.

Kajdanki na pogrzebie syna. Wstrząsające potraktowanie Magdaleny W.

Po kilku dniach od umieszczenia w pieczy zastępczej, Oskar zmarł. Informację o śmierci dziecka Magdalena W. otrzymała od wychowawczyni w więzieniu. − Zatkało mnie. Prosiłam o leki uspokajające, ale nikt nie zareagował. Nikogo nie obchodziło, co czuję − mówiła dalej. A na pogrzeb syna dostała przepustkę, ale została doprowadzona w kajdankach.

Jej pełnomocniczka, Magdalena Majkowska z Ordo Iuris, podkreśla, że kobieta nie została poinformowana, iż jako matka dziecka w wieku niemowlęcym mogła ubiegać się o odbywanie kary wraz z synem. Majkowska dodaje, że cały sposób traktowania Magdaleny W. był nieproporcjonalny i upokarzający.

Magdalena W. po dramatycznych wydarzeniach opuściła więzienie 26 czerwca, dzięki decyzji komisji penitencjarnej, która zgodziła się na odbywanie przez nią kary w systemie dozoru elektronicznego. Teraz walczy o odzyskanie córki.

Jak podaje tvrepublika.pl, we wtorek (1 lipca) zaplanowane jest widzenie się matki z córką. A decyzję o powrocie Leny do swojej mamy podejmie teraz sąd rodzinny.

Źródło: Republika, Interwencja/Polsat News

Super Express Google News
Pokój Zbrodni
Jak zginął Grzegorz Borys? Ślady na głowie i liczne rany na ciele. Nowe fakty! Pokój ZBRODNI

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki