Rolnik walczy z wirusem

i

Autor: Andrzej Woźniak Ta zaraza mnie wykończy

Ten wirus mnie wykończy

2020-04-14 19:55

Dariusz Radzikowski (51l) rolnik ze wsi Modrzew (mazowieckie) odchodzi od zmysłów. Nie wie, co będzie z jego gospodarstwem jutro, bo przez wirusa nie może sprzedawać bydła. Główny włoski odbiorca nie przyjmuje wołowiny i dla tego skupy nie interesują się bydłem ubojowym. Ceny wołowiny za kilogram spadły z 9 zł na 7 zł.

Pan Dariusz prowadzi wzorowe gospodarstwo rolne na 85 hektarach w Modrzewiu gm. Zbuczyn na Mazowszu. Zajmuje się głównie hodowlą bydła ubojowego i produkcją mleka. Rolnik w swoich chlewniach ma ponad 60 krów mlecznych i dwadzieścia sztuk bydła przeznaczonego do uboju. Do tej pory jego gospodarstwo prosperowało bardzo dobrze. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, ale teraz przez zarazę wszystko wywróciło się do góry nogami.

– Cały inwentarz  trzeba nakarmić i zapewnić opiekę weterynaryjną, by zwierzęta  nie zdechły z chorób i  głodu. Ale skąd mam brać na paszę skoro nie mogę sprzedać bydła – mówi. – Nie wiem, co będzie z moimi pieniędzmi za mleko, które sprzedałem do skupu,  bo na razie jeszcze ich nie dostałem. Czekam na przelew i mam wrażenie, że cena z jeden litr znowu spadła. W oborze stoi bydło na sprzedaż. Nie mogę nic sprzedać, gdyż nikt nie jest zainteresowany, by kupić.  Głównym rynkiem zbytu bydła były Włochy.  Ale teraz u nich straszna epidemia i nic nie biorą. 

Mam dosyć już tego wirusa i jeżeli nic się nie zmieni mój inwentarz padnie z głodu. Przyjdzie mi wyprzedawać sprzęt rolniczy, by utrzymać rodzinę.  Kombinuję na różne sposoby żeby zdobyć pieniądze na utrzymanie gospodarstwa ażeby przetrwać ten trudny czas  – podkreśla. – Rolnicy skarżą się, że już nie dają rady – informuje Sławomir Izdebski szef rolniczego OPZZ. – Nie mogą sprzedawać wołowiny, bo nie kupują jej Włosi, a to był największy nasz rynek zbytu. Jeżeli nie pomoże się rolnikom wielu z nich zbankrutuje – dodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki