Tłumy szturmują urzędy dzielnic

i

Autor: Laura Gładysz Tłumy szturmują urzędy dzielnic

Tłumy od rana szturmują urząd dzielnicy Białołęka. Co tam się dzieje?! [ZDJĘCIA]

2021-06-01 12:19

Od wczesnego rana przed budynkiem urzędu dzielnicy Białołęka zaroiło się od interesantów. Słynne "Pan tu nie stał" można było usłyszeć nie raz. Jak widać my, Polacy, chyba lubimy stać w kolejkach ponieważ jak się okazuje mieszkańcy dzielnicy ruszyli tak tłumnie do ratusza, ponieważ od 1 czerwca zmieniły się zasady obsługi klientów. Teraz nie obowiązują żadne zapisy. Kto pierwszy ten lepszy...

"Mogę przed panią? Spieszę się", "Ja tu stoję, tylko pójdę na chwilę do sklepu", "Pan tu nie stał"... brzmi znajomo? We wtorek 1 czerwca dzieci cieszą się z Dnia Dziecka, a dorośli ze zniesienia obowiązku zapisów w białołęckim ratuszu. Na czas Pandemii by zapobiec gromadzeniu się interesantów w budynku, urzędnicy podjęli decyzję o uporządkowaniu wizyt i kazali umawiać się petentom na konkretną godzinę. Raz ktoś nie przyszedł, raz załatwił sprawę szybciej i trzeba było czekać na następną osobę... bywało różnie. W ostatnich dniach nie dało się jednak nie zauważyć, że w naszym kraju sukcesywnie luzowane są wszelkie pandemiczne obostrzenia, dzięki szczepieniom i coraz niższym wskaźnikom zachorowań na koronawirusa. Stołeczni urzędnicy zaczęli więc również luzować swoje zasady, wprowadzone na czas pandemii.

- Od 1 czerwca przywracamy możliwość załatwienia spraw z zakresu dowodów osobistych, ewidencji ludności, praw jazdy i rejestracji pojazdów bez konieczności wcześniejszej rezerwacji wizyty. Obsługa będzie prowadzona z zachowaniem reżimu sanitarnego – obowiązuje dezynfekcja rąk, zakrywanie nosa i ust. W holu Urzędu będzie mogła przebywać liczba osób odpowiadająca liczbie aktualnie otwartych okienek. Pozostałe osoby będą oczekiwały na swoją kolej na zewnątrz budynku – czytamy w komunikacie urzędu dzielnicy Białołęka.

Jak się okazało, nowe zasady zaszczepiły w głowach warszawiaków myśl, że skoro zapisów brak, to sprawę załatwimy prościej. Przebiegłość mieszkańców chyba odbiła im się jednak czkawką. - Stoję od ósmej by zarejestrować samochód. Ta kolejka była o wiele dłuższa ale dużo ludzi zrezygnowało. Jest tylko pięć okienek, a czasem interesanci spędzają tam nawet 40 minut. Niektórzy jak zobaczyli tyle osób, to myśleli, że to jakiś protest – powiedział „Super Expressowi” Michał Motrenko (21 l.), który czekał w kolejce około dwie godziny.

Jak dowiedzieliśmy się od warszawskich urzędników, podobny problem pojawił się również w innych dzielnicach. Po zniesieniu obowiązku rejestracji wizyty, kolejki tworzyły się również na Bemowie czy Ursynowie.

Właściciele wieżowców ratują strażaków. Przekazali sprzęt wart ćwierć miliona

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki