WARSZAWA: Trochę popracowali i fajrant

2012-11-12 2:00

Nie ma pośpiechu, kierowcy poczekają. Zmotoryzowani warszawiacy, którzy w sobotę i niedzielę stali w gigantycznym korku na Powstańców Śląskich, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Podczas gdy oni przez zwężenie tracili godziny w ciągnącym się po horyzont zatorze, remontujący nawierzchnię robotnicy... na zmianę podpierali łopaty, a żeby jeszcze bardziej nie zmęczyć nóg, rozsiadali się na ławeczce na przystanku autobusowym.

To był koszmar! W weekend drogowcy wymieniali nawierzchnię na ul. Powstańców Śląskich. To bardzo ważna arteria, którą codziennie podróżują tysiące zmotoryzowanych mieszkańców dzielnicy.

Jezdnia w kierunku ul. Górczewskiej pomiędzy ul. Połczyńską i bemowskim ratuszem była całkowicie zamknięta. Drogowcy poprowadzili objazd druga nitką w kierunku Włoch. Cała okolica stanęła. Ale robotnicy najwyraźniej nie spieszyli się z pracami. Więcej czasu spędzali na ławeczce pod wiatą przystankową, paląc papierosy i dyskutując, niż na ulicy. Ci, którym nie udało się wymigać od roboty, też się nie przemęczali. Oparci o łopaty w niewielkiej grupce leniwym wzrokiem obserwowali mijające ich w żółwim tempie samochody i ziewali z nudów.

- To jakaś paranoja! Przecież oni kompletnie nic nie robią. Może gdyby pracowali, to dałoby się to załatwić ten remont w ciągu jednego dnia, a nie całego weekendu i nie byłoby problemu z korkami - wścieka się Grzegorz Łukowski (25 l.), kierowca z Bemowa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki