Zlikwidują bazarek na Gocławiu

i

Autor: Marcin Wziontek Zlikwidują bazarek na Gocławiu

Walka o bazarek na Gocławiu. Przedsiębiorcy muszą się wynieść w trzy miesiące. Ale dokąd?

2020-11-03 15:56

Mieszkańcy od 30 lat robią zakupy na tym bazarku. Ale już niedługo. Deweloperzy planują postawić dwa bloki w miejsce bazarku „Zestaw Handlowo – Usługowy Gocław Pętla” na rogu ulic Umińskiego i Bora-Komorowskiego. Przedsiębiorcy dostali od właściciela Spółdzielni Mieszkaniowej Gocław Lotnisko 3-miesięczne wypowiedzenie umowy dzierżawy i do tego czasu muszą się wynieść. Nikt nie jest zadowolony z tej decyzji, ani mieszkańcy, ani przedsiębiorcy, którzy nie wiedzą gdzie się podzieją.

Wszyscy właściciele stoisk bazaru zorganizowali się i przy pawilonie nr 13 stworzyli miejsce, gdzie można podpisać petycję, sprzeciwiającą się tym zmianom. W dwa dni przedsiębiorcom udało się zebrać ponad 500 podpisów. Głównie podpisują się mieszkańcy Gocławia, oraz okoliczni mieszkańcy, którzy specjalnie przyjeżdżają na bazarek aby zrobić zakupy. Powstają nowe bloki, mieszkańców przybywa, a w okolicy to jest jedyny taki bazarek.

Koronawirus. Zero respiratorów w Warszawie i okolicach. Dramatyczna rozmowa ratowników medycznych

Marcin Szymczak zbiera w swoim pawilonie podpisy pod petycją. Mężczyzna pomaga swojej mamie w prowadzeniu stoiska z usługami krawieckimi. Mężczyzna jest niepełnosprawny, bowiem cierpi na epilepsje. Pomaganie mamie w prowadzeniu biznesu z usługami krawieckimi to jedyna szansa mężczyzny na normalną pracę. – Pracowałem wcześniej dorywczo fizycznie czy umysłowo. Do momentu kiedy nie zasłabnę wszyscy chwalili sobie moją pracę. – mówi przejęty Pan Marcin. Mężczyzna otworzył fundację „Wsparcie i Praca”, aby pomagać innym, których też dotknęła niepełnosprawność. Mężczyzna nie ma pojęcia, co będzie robił po zamknięciu bazarku. – Mam nadzieję, że uda się wypromować usługi krawieckie mojej mamy, że będzie mogła pracować z domu. Sam planuję prowadzenie dalszej działalności charytatywnej. Całe życie miałem problemy ze znalezieniem pracy i chcę walczyć z tą dyskryminacją – opowiada Pan Marcin, pracownik bazarku. Ten bazarek, to była jedyna szansa mężczyzny na normalną pracę i życie ze swoją chorobą wśród innych ludzi.

Niepewnie patrzy w przyszłość także 57-letnia Pani Ewa Witkowska. Kobieta jest współwłaścicielką sklepu mięsnego. Kobieta nie wie, gdzie będzie za 3 miesiące. – Być może będę musiała zwinąć interes – mówi niepewnie kobieta. Wszyscy ludzie robiący zakupy u Pani Ewy pytają ją, gdzie się przeniosą po zlikwidowaniu bazarku. Kobieta tylko rozkłada ręce, gdyż sama nie wie co czeka ją w przyszłości. – Klienci sami nam szukają miejsca, gdzie moglibyśmy się postawić. – opowiada właścicielka stoiska mięsnego.

Pan Marcin Szymczak opowiedział nam, że część właścicieli planuje odejść na emeryturę wraz z zamknięciem bazarku. Ale nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić - Niektórzy przedsiębiorcy wzięli zapomogę na czas COVIDU, gdzie przez rok muszą mieć swoją działalność, aby nie musieć zwracać pieniędzy – opowiada Pan Marcin. Pan Marcin mówi, że na szczęście nie skusili się z mamą na ten ruch, bo wtedy mieliby dodatkowe problemy na głowie.

Urząd dzielnicy Praga-Południe zaprasza zainteresowanych do kontaktu przedsiębiorców z urzędnikami, aby wspólnie wypracować jakieś rozwiązanie. – Jesteśmy otwarci na sugestie. Prezes spółdzielni obiecał porozmawiać z przedsiębiorcami, gdyż na parterze będą budynki usługowe i będzie można otworzyć tam swoje działalności. – informuje Andrzej Opala, rzecznik dzielnicy Praga-Południe.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki