WARSZAWA. Do Ratusza można wnieść broń!

BF|ŁUW|MOD

2013-01-14 3:00

Ochrona urzędu miasta, dzielnic i organizowanych przez nie imprez kosztowała miasto w ostatnich 4 latach aż 60 mln zł. Dziennikarze "Super Expressu" postanowili więc sprawdzić, jak działa w stołecznym Ratuszu. I co się okazało? Nasi reporterzy bez żadnego problemu weszli do urzędu głównym wejściem w środku dnia... uzbrojeni w dwie atrapy pistoletów, które wystawały im spod marynarek. Nikt ich nawet nie zatrzymał.

Najnowsze z działu

O CO CHODZI?

Pierwszy taki sklep w Polsce. Ta znana firma wzbudza gigantyczne kontrowersje! Wielkie otwarcie w Warszawie

Szok!

Miała obcięte palce i worek na głowie. Makabryczne odkrycie na Mokotowie

Kościół

W tej sytuacji nie musisz się spowiadać. Ksiądz nie zostawia złudzeń. Mówi o "trybie warunkowym"

KRZYŻE ZNIKNĄ ZE ŚCIAN?

Zakaz krzyży w urzędach w Warszawie? Trzaskowski podpisał zarządzenie i rozpętał wojnę

Świetna oferta

Te osoby pojadą pociągami PKP za darmo. Takie warunki trzeba spełnić

Reporterzy natychmiast podeszli do ochroniarzy.

- Przepraszam, którędy do gabinetu pani prezydent - zapytali. - Schodami na górę - wyjaśnił ochroniarz.

- A jak przejść do urzędu wojewódzkiego - dopytywali nasi dziennikarze. - Korytarzem cały czas prosto - tłumaczyli ochroniarze.

Nie dość, że nie zauważyli oni atrap pistoletów wystających spod marynarek, to jeszcze grzecznie wskazali potencjalnym "zamachowcom" miejsce, gdzie urzęduje szefowa Ratusza, a także wyjaśnili, którędy uciec z budynku.

To jednak jeszcze nie wszystko. "Uzbrojeni" reporterzy "Super Expressu" bez problemu przechadzali się korytarzami urzędu miasta. Nie zaczepili ich nawet strażnicy miejscy, którzy stali pod gabinetem pani prezydent. Przechodzili pod zamontowanymi na korytarzach kamerami i nikt nie spytał, kim są ani jak weszli do ratusza z bronią.

W latach 2008-2012 prywatne agencje ochroniarskie zgarnęły od miasta w sumie blisko 60 mln zł. Nieco ponad połowę tej kwoty wydały biura Ratusza. Z kolei niespełna 30 mln zł na ochronę przeznaczyły ze swoich budżetów urzędy dzielnic. Tylko czy faktycznie można się czuć tam bezpiecznie?