WARSZAWA: Drogowcy blokują wylotówkę

2012-09-17 3:00

Ulica Płowiecka i jej przedłużenie, czyli ul. Czecha, stoją w ciągłych korkach. Kierowcy jadący z Warszawy w kierunku Siedlec już zdążyli się przyzwyczaić, że w tym miejscu swoje trzeba odstać. Ale wcale nie trzeba, wystarczyłoby, aby drogowcy wzięli się do roboty i naprawili kładki nad tą trasą. Wtedy można by zlikwidować przejścia dla pieszych, które powodują korki.

Kładki buble są dwie – jedna na wysokości ul. Edisona, druga trochę dalej – na wysokości ul. Kajki. Przy obydwu namalowane są pasy, a ruchem steruje zamontowana sygnalizacja świetlna. Dwa razy na przestrzeni kilkuset metrów płynny ruch jest blokowany. A wcale nie powinien. Bo do dyspozycji pieszych są dwie kładki. Co z tego, skoro to zwykłe buble – jedna, choć wyremontowana latem zeszłego roku, ma niedziałające windy, druga błaga o remont, bo jest w opłakanym stanie.
Spytaliśmy w ZDM o tę pierwszą, podobno wyremontowaną. I to za niezłą sumkę – 2,5 miliona złotych! Jak mówi rzecznik Zarządu Dróg Miejskich Karolina Gałecka, odpowiedzialność za awarię wind ponosi wykonawca inwestycji firma Mosty Warszawa. ZDM wysyłał już kilka pism do wykonawcy, aby ten naprawił zepsute dźwigi, jednak bez żadnego rezultatu. Na wezwania ponaglające też nikt nie odpowiedział. I tak stoją windy, stoją w korkach kierowcy.
– Jeżeli wykonawca nie naprawi wind, będziemy musieli to zrobić sami, kosztem środków zabezpieczających z rękojmi – tłumaczy bezradność urzędników rzeczniczka ZDM.
Druga kładka aż straszy wyglądem. Jest stara, spod pokruszonego betonu wystaje zardzewiałe zbrojenie. Dlatego obok wymalowano żółte tymczasowe pasy, po których piesi mają przechodzić na drugą stronę trasy. I one też, choć nie powinny, skutecznie blokują ruch na wylotówce.
Kładki buble są dwie – jedna na wysokości ul. Edisona, druga trochę dalej – na wysokości ul. Kajki. Przy obydwu namalowane są pasy, a ruchem steruje zamontowana sygnalizacja świetlna. Dwa razy na przestrzeni kilkuset metrów płynny ruch jest blokowany. A wcale nie powinien. Bo do dyspozycji pieszych są dwie kładki. Co z tego, skoro to zwykłe buble – jedna, choć wyremontowana latem zeszłego roku, ma niedziałające windy, druga błaga o remont, bo jest w opłakanym stanie. Spytaliśmy w ZDM o tę pierwszą, podobno wyremontowaną. I to za niezłą sumkę – 2,5 miliona złotych! Jak mówi rzecznik Zarządu Dróg Miejskich Karolina Gałecka, odpowiedzialność za awarię wind ponosi wykonawca inwestycji firma Mosty Warszawa. ZDM wysyłał już kilka pism do wykonawcy, aby ten naprawił zepsute dźwigi, jednak bez żadnego rezultatu. Na wezwania ponaglające też nikt nie odpowiedział. I tak stoją windy, stoją w korkach kierowcy. – Jeżeli wykonawca nie naprawi wind, będziemy musieli to zrobić sami, kosztem środków zabezpieczających z rękojmi – tłumaczy bezradność urzędników rzeczniczka ZDM. Druga kładka aż straszy wyglądem. Jest stara, spod pokruszonego betonu wystaje zardzewiałe zbrojenie. Dlatego obok wymalowano żółte tymczasowe pasy, po których piesi mają przechodzić na drugą stronę trasy. I one też, choć nie powinny, skutecznie blokują ruch na wylotówce.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki