MIESZKAŃCY SĄ W SZOKU

Warszawa. Mają usunąć z klatek wycieraczki, bo… stanowią zagrożenie pożarowe. „Niedługo każą wymontować nam drzwi, bo są z drewna!”

2022-10-16 9:01

We wtorek, 11 października, na mieszkańców kilku bloków przy ulicy Wiślickiej w Warszawie czekał niecodzienny komunikat. Spółdzielnia zarządzająca budynkami rozwiesiła bowiem wezwania do usunięcia... wycieraczek spod drzwi na klatkach schodowych. WSM "Rakowiec" w apelu do mieszkańców powołuje się na przepisy dotyczące ochrony pożarowej, a mieszkańcy bloków łapią się za głowy i sytuację porównują do scen rodem z filmów Barei.

Spółdzielnia wezwała mieszkańców do usunięcia wycieraczek spod drzwi

We wtorek, 11 października, Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa "Rakowiec" wezwała mieszkańców bloków przy ulicy Wiślickiej do usunięcia wycieraczek spod drzwi na korytarzach klatek schodowych. Komunikaty w tej sprawie rozwieszono między innymi na drzwiach wejściowych do bloków. W zawiadomieniach zaznaczono, że prośba ta związana jest z przepisami przeciwpożarowymi. Mieszkańcy mieli usunąć słomianki do 12 października, do godziny 9:00, w przeciwnym razie - jak zakomunikowano - zostaną one usunięte. Wiadomość zbulwersowała lokalną społeczność, a szczególnie tych, którzy od lat są lokatorami budynków. - Mieszkam tu od 40 lat i takiej głupoty jeszcze nie słyszałam! - mówi nam jedna z lokatorek.

- Za PRL-u też były wycieraczki i nie stanowiły zagrożenia. Tablica korkowa, która tu wisi, została powieszona przez spółdzielnię, a też jest łatwopalna, jeżeli patrzymy już pod tym względem. Poza tym WSM „Rakowiec” to nie są tylko te trzy bloki. Mój tata mieszka w bloku przy ul. Sanockiej, który należy do tej spółdzielni, i nie było tam takiego komunikatu, czyli tam wycieraczki nie są łatwopalne? Poza tym kazali nam zabrać wycieraczki spod drzwi, a potem ułożyli je w jednym miejscu i rzucili w kąt na klatce. Wcześniej była informacja, żeby zabrać kwiatki, wózki i wszystko inne. I od tamtej pory to się zaczęło – jedna pani, której kazano zabrać wózek, powiedziała, że wycieraczki też są łatwopalne i zgłosiła to. Prawda jest taka, że nie mamy jako mieszkańcy dostępu do wózkarni i niektórzy nie mają gdzie trzymać takich rzeczy. To absurdalna sytuacja – dodaje w rozmowie z nami pani Marika Penkalska (37 l.), mieszkanka jednego z bloków przy ulicy Wiślickiej. Takiego samego zdania jest jeden z jej sąsiadów, którego także oburza komunikat wydany przez WSM "Rakowiec".

- Niedługo to nam każą drzwi wymontować, bo są z drewna! Wróciłem z pracy i zobaczyłem, że wszystkie wycieraczki są zwinięte. To jest tragedia i chory pomysł. Tę administrację powinno się wysłać w kosmos! - grzmi pan Krzysztof Gąsiorowski (42 l.).

WSM "Rakowiec" komentuje decyzję ws. usunięcia wycieraczek

O komentarz w sprawie poprosiliśmy Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową "Rakowiec".

- Zostaliśmy wezwani przez Straż Pożarną do usunięcia wszelkich materiałów znajdujących się na drogach pożarowych. Chcieliśmy dobrze przygotować się do ewentualnej kontroli i postanowiliśmy nie rozróżniać czy worek, doniczka lub wycieraczki stwarzają zagrożenie pożarowe. Na klatce nie powinno być żadnych przedmiotów, które nie są konieczne do funkcjonowania budynku. Mieszkańcy poważnie podeszli do sprawy i bardzo dużo osób zabrało wycieraczki. Kwietniki, stojaki, taborety – wszystko zostało usunięte. Jeden z mieszkańców wezwał Straż Pożarną do kontroli. I ta wezwała nas do podjęcia działań. Raz na jakiś czas robimy takie akcje, by usuwać rzeczy z części wspólnych. To wszystko jest w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" Anna Toczyńska z Działu Eksploatacji WSM "Rakowiec".

Sonda
Czy Warszawa powinna wyłączyć oświetlenie nocą na ulicach?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają