WARSZAWA: Najpierw powódź, potem szklanka

2013-02-02 19:17

Meteorolodzy ostrzegają przed przymrozkami. Po kilku dniach roztopów zalane wodą ulice i chodniki zmienią się w lodowiska. Powinni uważać nie tylko kierowcy. Czujność muszą zwiększyć również piesi, bo chodniki będą prawdziwym lodowym torem przeszkód. Lekarze z urazówek ostrzegają, że trzeba chodzić wyjątkowo ostrożnie, inaczej szpitalne oddziały ratunkowe i gipsownie znów będą pękać w szwach.

- W weekend czekają nas przymrozki, więc szczególnie rano - po nocy z niską temperaturą - woda, która powstała po odwilży, będzie zamarzać. To może być niebezpieczne - ostrzega Waldemar Skałba, meteorolog z Biura Prognoz Meteo Cumulus. Szczególnie że na ulicach i chodnikach pełno jest kałuż. Woda zalega głównie na poboczach, ale są też ulice, jak np. Obozowa czy Grochowska, na których całe pasy zmieniły się w głębokie jeziora. Wszystko przez nagłe ocieplenie i brak drożnych studzienek, którymi woda z roztopionego śniegu mogłaby odpływać. A w nocy z piątku na sobotę czy z soboty na niedzielę temperatura będzie spadać do -2 stopni Celsjusza. To wystarczy, by utworzyła się szklanka. - Warto uważać, jak się jeździ i jak jeżdżą osoby przed nami, żeby nie doszło do kolizji czy nawet karambolu. Jeżeli ktoś nie zmienił opon na zimowe, to powinien to zrobić, nawet tak późno, bo to lepiej niż wcale - mówi Stefan Janicki (56 l.), wolski kierowca.

Zagrożeni mogą się czuć piesi. O ile dziurawe ulice w Warszawie można ominąć, to nie wybierzemy innego chodnika, który np. poprowadzi nas na przystanek czy do domu. Tak jest np. na placu Zawiszy od strony ulicy Towarowej. Tam kałuża zajmuje praktycznie całe przejście dla pieszych. - Kiedy jest ślisko, trzeba chodzić wolniej i uważniej. Możemy nie zauważyć, że podłoże jest śliskie i wtedy jest dużo łatwiej o wypadek. Starszym osobom odradzam wychodzenie w taką pogodę, bo im najtrudniej jest potem wrócić do pełnej sprawności - mówi dr Marek Marecki, z-ca dyrektora Szpitala Bródnowskiego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki